Smolak Marek, Wykładnia celowościowa z perspektywy pragmatycznej

Monografie
Opublikowano: LEX 2012
Rodzaj:  monografia
Autor monografii:

Wykładnia celowościowa z perspektywy pragmatycznej

Autor fragmentu:

Wprowadzenie

Parafrazując znane pytanie Hilarego Putnama: "Jak słowa łączą się ze światem?", można powiedzieć, że pytanie: "jak prawo łączy się ze światem?" wyraża szczególnie doniosły problem podejmowany przez teorię prawa, a mianowicie zagadnienie obiektywności i zdeterminowania prawa . Podkreślając przy tym, że problematyka ta wyrasta, choćby nawet pośrednio, z dociekań L. Wittegensteina, uznać trzeba, iż stanowi doskonały punkt wyjścia do ogólnych rozważań nad wykładnią prawa . Oczywiście nie jest moim zamiarem, z perspektywy postawionego wyżej pytania, dokonanie całościowego przeglądu sytuacji intelektualnej współczesnej teorii prawa, a dotyczącej owego łączenia się prawa ze światem. Ograniczam się do przedstawienia ważniejszych poglądów związanych merytorycznie z tak postawionym pytaniem i tylko w kontekście problemów jakie pojawiają się w procesie dokonywania wykładni celowościowej . Uważam bowiem, że problemy te mają charakter paradygmatyczny dla teorii prawa, w tym sensie, że jak w soczewce skupiają podstawowe pytania o ontologię prawa, o relację między prawem a rzeczywistością (działaniem) czy wreszcie pytania o językowy charakter prawa . Problemy, jakie sygnalizuję powyżej, z jeszcze większą wyrazistością pojawiają się w sytuacji stosowania podstawowej dyrektywy wykładni celowościowej, jakim jest postulat przyjmowania znaczenia tekstu prawnego uwzględniającego cele prawa. Powstaje pytanie, używając znowu terminologii H. Putnama, o to, jak znaczenie tekstu prawnego może być "zaczepione" w tak odmiennym ontologicznie bycie, jakim jest cel tekstu prawnego? Idąc dalej, należałoby zapytać o źródła wiedzy interpretatora, iż to a nie inne znaczenie będzie sprzyjać realizacji danego celu. Przyjmuje się powszechnie, że wiedza ta ma charakter wiedzy intuicyjnej, zaś jej siła legitymizacyjna bierze się ze skutków, jakie za sobą pociąga. Ale czy praktyka orzecznicza sądów potwierdza tak ujętą hipotezę?

Badania empiryczne, jakie przeprowadziłem na podstawie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (od 1 grudnia 2006 r. do 21 grudnia 2011 r.), miały uprawdopodobnić hipotezę o intuicyjnym i samooczywistym odwoływaniu się do celów przez wyżej wymienione sądy. Badania miały również pokazać do jakich celów odwołują się naczelne organy władzy sądowniczej w Polsce, oraz które z tych celów są preferowane. Nadto przeprowadzone badania miały uprawdopodobnić hipotezę, że między sposobami językowego odwoływania się do celów w orzecznictwie tychże sądów, nie zachodzą żadne istotne różnice, tak co do rodzaju celów, jak i czasu ich powoływania. Przeprowadzone badania potwierdziły powyższe hipotezy. Okazało się, bowiem, że sądy te nie różnią się zarówno co do rodzajów celów, na jakie powołują się w swych orzeczeniach, jak i co do czasu owego powoływania. Nadto, z zadziwiającą zgodnością odwołują się przede wszystkim do dwóch rodzajów celów, tj. do celu ustawy oraz celu ustawodawcy. Ponadto jeżeli powołują się na jakiś cel, np. cel ustawy, to pozostają konsekwentne, tj. w tym samym orzeczeniu nie odwołują się do różnych rodzajów celów. Należy przy tym podkreślić, że liczba orzeczeń, które zawierają odwołania do celów, pokazuje, że stanowią one minimalny procent wszystkich orzeczeń wydanych w analizowanym okresie (1% orzeczeń wydanych przez SN i 2% orzeczeń wydanych przez NSA, z wyjątkiem TK, który powoływał się na cele w 20% swych orzeczeń).

Ale największa doniosłość przeprowadzonych badań polega na ustaleniu, że powyższe sądy w przeważającej liczbie przypadków uznają owe cele za oczywiste i samozrozumiałe, a w konsekwencji w żadnym z analizowanych orzeczeń, w których sądy odwołują się do celu, nie podają merytorycznego uzasadnienia na rzecz takiego a nie innego pojmowania np. celu ustawy czy prawodawcy. Dlaczego tak się dzieje? Moim zdaniem, wyjaśnienia tego fenomenu należy szukać w ontologii rzeczywistości społecznej.

Myślą, która stale przewija się w pracy jest spostrzeżenie, że świat, który otacza interpretatora tekstu prawnego, świat jaki wyłania się z samego tekstu prawnego, świat, który składa się na kontekst funkcjonalny, wreszcie świat, którego elementem jest sam interpretator charakteryzuje szczególna właściwość. Świat ten wypełniają zadziwiające fakty, które charakteryzują się swą epistemologiczną obiektywnością, a zarazem ontologiczną subiektywnością swego istnienia. Do tych faktów należą pieniądze, umowy, małżeństwa, sądy czy zysk. Fakty te tym różnią się od np. kamieni, że są tak jak one obiektywnie poznawalne, ale ich istnienie zależne jest od społecznej świadomości uznawania ich za istniejące. Ich właściwością jest zatem to, że istnieją tylko dlatego, iż na podstawie wzajemnych oczekiwań członków danej wspólnoty, uznajemy je za istniejące. Banalne jest również spostrzeżenie, że prawnicy w sposób szczególny ów świat postrzegają, tak jak w sposób szczególny analizują przepisy prawne. Jak pisze T. Gizbert-Studnicki: "W szczególności interpretacja prawa musi uwzględniać istnienie instytucji prawnych. W szczególności przepisy prawne winny być interpretowane w kontekście instytucji prawnych, których są składnikami, a interpretacja winna uwzględniać cele instytucji i zasady nią rządzące. Przepis prawny nie może zostać należycie zrozumiany bez odniesienia do instytucji prawnej, do której należy" .

Już ten krótki opis rzeczywistości społecznej oraz ta intuicyjnie prawdziwa uwaga T. Gizberta-Studnickiego każe zastanowić się nad tym, czy aby kontekst funkcjonalny, cele prawa, znaczenie tekstu prawnego nie należą do owej rzeczywistości społecznej i czy nie mają, aby podobnych właściwości jak np. fragment papieru, który tylko na mocy określonej reguły konstytutywnej liczy się jako bilet autobusowy? Otóż argumentuję, w oparciu o Searlowską ideę ontologii społecznej oraz koncepcję instytucji prawnych N. MacCormicka, iż wszystkie wyżej wymienione zjawiska i pojęcia są elementami rzeczywistości społecznej i tym się charakteryzują, że są epistemologicznie obiektywne, a zarazem ontologicznie subiektywne, w tym znaczeniu, że ich istnienie zależne jest od wzajemnych oczekiwań członków danej wspólnoty co do tego, że istnieją. Przyjęcie takiego stanowiska ma oczywiście swe dalsze konsekwencje, tak dla ujęcia wykładni celowościowej, kontekstu funkcjonalnego, jak i celu tekstu prawnego. Otóż uważam, że szczególną właściwością kontekstu funkcjonalnego powoływanego w procesie wykładni prawa jest jego normatywno-instytucjonalny charakter. Składa się bowiem z ogromnej liczby niekiedy wysoce skomplikowanych i złożonych instytucji, których istotną właściwością jest to, że powstają i wskazują konsekwencje swego istnienia na mocy odpowiednich reguł instytutywnych oraz reguł konsekwencyjnych. Idąc dalej tym tropem, przyjmuję odmienną, niż powszechnie przyjmowana, koncepcję celu tekstu prawnego. Cel tekstu prawnego jest faktem instytucjonalnym epistemologicznie obiektywnym, a zarazem ontologicznie subiektywnym, bowiem odtwarzany jest na mocy intencjonalnych przekonań wspólnotowych co do tego, że istnieje dana reguła konstytutywna, na podstawie której dane zdarzenie, akt, proces, tendencja czy obiekt, niekoniecznie materialny, liczy się jako cel tekstu prawnego. Dlatego fakty instytucjonalne nie są faktami normatywymi same przez się, lecz ze względu na to, że uważa się je za takie. Sądzę zatem, że idea ujmowania celu tekstu prawnego jako faktu instytucjonalnego stanowi doskonałe narzędzie wyjaśniania problemów, jakie jawią się w rozumowaniu teleologicznym przyjmowanym w ramach czynnościowo ujętej wykładni celowościowej . Mam na myśli tutaj problem wyboru znaczenia tekstu prawnego, który miałby najlepiej służyć realizacji celu owego tekstu. Co więcej, uważam, że koncepcja ontologii społecznej Searle’a adekwatnie wyjaśnia praktyczny charakter prawa i jego wykładni. Chodzi tutaj o dwie kwestie. Jak wspomniałem, istnienie kontekstu funkcjonalnego oraz celów tekstu prawnego zależne jest od wzajemnych oczekiwań członków danej wspólnoty co do tego, że istnieją. Wydawać by się mogło, że społeczne oczekiwania wspólnoty to dość chwiejna podstawa uznania danych celów tekstu prawnego za istniejące. Ale przecież nietrudno zauważyć, że z dość dużą łatwością np. formułujemy kolejkę w oparciu o nigdzie wcześniej nieuzgodnione reguły formowania kolejki. Podobnie ma się rzecz z celami tekstu prawnego. Mimo społecznych, a nie tylko empirycznych uwarunkowań dokonywanej wykładni celowościowej, sądy stosunkowo łatwo w swych orzeczeniach wskazują na oczywistość i bezdyskusyjność powoływanych celów.

Druga kwestia jest odmiennej natury. Otóż niekiedy można spotkać się ze zjawiskiem polegającym na nagłej zmianie linii orzeczniczej danego sądu czy też na radykalnej zmianie rozstrzygnięcia sądu wyższej instancji w postępowaniu odwoławczym. Gdzie leży przyczyna jego występowania? Pozostawiając na boku trywialne wyjaśnienie odwołujące się do sytuacyjno-indywidualnych przyczyn takiego stanu rzeczy, wydaje się, że teoria wzajemnych oczekiwań wspólnoty oraz rozróżnienie faktu konwencjonalnego i faktu instytucjonalnego ma w tej mierze silną moc eksplanacyjną. Nie wchodząc w tym miejscu w szczegółowe wyjaśnienie, zauważyć można, że tym, co odróżnia istnienie oraz charakter faktów instytucjonalnych od istnienia faktów konwencjonalnych, jest to, że w określonych sytuacjach można powszechnie i błędnie określonym faktom nadać status faktów instytucjonalnych, natomiast co do istnienia faktów konwencjonalnych pomylić się nie sposób. W tym właśnie zjawisku upatruję przyczynę tego, że niekiedy dochodzi do radykalnej zmiany linii orzeczniczej sądów czy też do wydania decyzji radykalnie odmiennej od wcześniej wydanych w ramach postępowania odwoławczego. Oczywiście osobnym zagadnieniem jest wskazanie treści tak pojmowanego celu tekstu prawnego. Problem ten z punktu widzenia celów pracy traktuje pobocznie, aczkolwiek wskazuje pewne propozycje również i w tym względzie.

Wszystko powyższe, narzuca szereg pytań dalszych. Najpilniejsze z nich dotyczyłoby możliwości zastosowania współczesnych osiągnięć pragmatyki języka oraz ontologii społecznej, a dotyczących czynności interpretacyjnych podejmowanych w ramach wykładni celowościowej. Można postawić pytanie, czyż nie jest aby tak, że każda z tych czynności przebiega w określonym kontekście i stąd przebiega w niepowtarzalny sposób, wykazując jedynie Wittgensteinowskie "rodzinne podobieństwo" odpowiednich czynności względem pozostałych? Stanley Fish, autor słynnego tekstu: "Czy w tej klasie jest tekst", daje skrajnie pozytywną odpowiedź na to pytanie . Gdyby jednak przystać na taką odpowiedź, wówczas zadanie uzyskania generalnej charakterystyki czynności interpretacyjnych trzeba byłoby uznać za niewykonalne. Tym bardziej należałoby się pożegnać z nadzieją na zbudowanie generalnego obrazu wszelkiej, także pozaprawniczej, praktyki interpretacyjnej wypowiedzi językowych. Zarazem musielibyśmy zrezygnować z poszukiwania swoistych cech czynności interpretacyjnych, co postulują tacy przedstawiciele realizmu, jak M. Moore, B. Brink czy N. Stavropulous. Oczywiście w pracy nie zamierzam li tylko przyglądać się intelektualnemu stanowi posiadania tego szczególnie wpływowego współcześnie nurtu w filozofii prawa. Moje zamierzenia idą dalej. Mianowicie chciałbym, wyłaniając niektóre słabe wątki w prezentowanych poglądach, zaproponować propozycje własne, związane z moim punktem widzenia.

Otóż jedną z czynności interpretacyjnych składających się na proces wykładni celowościowej jest czynność, która polega na określaniu związku między znaczeniem tekstu prawnego a jego celem oraz na dokonywaniu wyboru tegoż znaczenia. Paradygmatycznym wzorem tych czynności są te czynności, które polegają na ograniczaniu/eliminowaniu wieloznaczności leksykalnej tekstu prawnego. Wskazać można dwa sposoby eliminacji wieloznaczności. Pierwszy polega na tym, że interpretator wskazuje na jedno ze znaczeń tekstu prawnego jako znaczenie właściwe. Drugi polega na eliminowaniu niektórych z możliwych znaczeń tekstu prawnego . W niniejszej pracy interesować mnie będzie drugi z wymienionych sposobów eliminacji wieloznaczności. W szczególności zajmę się ograniczaniem wieloznaczności pojęć niedookreślonych poprzez uwzględnianie celu tekstu prawnego. W tych sytuacjach czynności interpretacyjne polegają na umieszczeniu interpretowanego wyrażenia w szerszym kontekście (kontekstem tym jest cel regulacji), by w ten sposób, wykluczyć z niej inne rozumienie danego zwrotu. W szczególności chodzi tu o procedurę, którą B. Brożek nazywa osadzeniem, a polegającą na zawężeniu wiązki znaczeń interpretowanego tekstu ze względu na cel owego tekstu . Uważam, że eliminowanie (ograniczanie wiązki znaczeń) wieloznaczności leksykalnej zwrotów zawartych w tekście prawnym jest konwencjonalną praktyką społeczną opartą na swoiście rozumianej konwencjonalnej regule konstytutywnej, pojmowanej w duchu hartowskim.

Już w tym miejscu, w ramach niniejszego wprowadzenia, chciałbym poczynić jedną doniosłą uwagę wstępną. Jest bezsporne, że czynności np. liczenia danych stanów rzeczy jako cele tekstu prawnego należą do kategorii czynności konwencjonalnych, w wersji zaproponowanej przez reprezentantów poznańskiej szkoły teorii prawa. Mnie jednak interesuje w większym stopniu, konwencjonalny charakter faktów, zdarzeń czy stanów rzeczy będących rezultatem owych czynności, oraz konwencjonalny charakter reguły konstytutywnej, na mocy której jakieś stany rzeczy liczą się jako np. cele tekstu prawnego. Konwencjonalność rozumiem jako cechę faktów, praktyki społecznej czy reguły konstytutywnej, polegającej na uzależnieniu ich istnienia od wzajemnego oczekiwania członków danej wspólnoty, że właśnie istnieją .

Wreszcie czwartym moim zamierzeniem jest odpowiedź na pytanie o to, czy możliwe jest odtworzenie celu tekstu prawnego z samego tekstu, bez odwoływania się do pozatekstowych kontekstów, np. do woli czy intencji prawodawcy. Argumentuję, że w określonych warunkach możliwe jest, przy pomocy narzędzi wypracowanych przez pragmatykę języka, odtworzenie implicytywnej treści tekstu prawnego, a dokładniej przyjmuję, że możliwe jest odtworzenie implicytywnej i presuponowanej w tekście prawnym ontologii rzeczywistości społecznej, która ma instytucjonalno-normatywny charakter. Następnie argumentuję, że na podstawie założenia o wzajemnych społecznych oczekiwaniach co do uznawania jakiegoś zespołu reguł instytutywnych oraz konsekwencyjnych za instytucję prawną, można zrekonstruować (w sposób pośredni) cel owej instytucji. Jak zatem widać, powróciłem do idei dawno przeze mnie omawianych, które, moim zdaniem, adekwatnie pozwalają wyjaśnić istotę czynności interpretacyjnych składających się na wykładnię celowościową .

Mimo że wprowadzenia do książek rządzą się swoimi prawami, chciałbym już teraz nieco więcej miejsca poświęcić trzeciemu z wymienionych zagadnień. Otóż wydaje się, że wypowiedzi o rzeczywistości społecznej mają duże szanse na przypisanie im sensu racjonalnego czy też "oświeceniowego". Idzie generalnie o taki proces nadawania znaczenia wypowiedziom o rzeczywistości społecznej, w którym nie ulega się sugestiom jednorazowego, mentalnego jej rozumienia, ale sięga się do dwóch dość oczywistych spostrzeżeń: rzeczywistość społeczna różni się od rzeczywistości empirycznej; integralnym składnikiem każdej komunikacji społecznej jest dostrzeganie tej różnicy . Przytoczone względy skłaniają mnie do wniosku, że wiedzy o eliminowaniu wieloznaczności leksykalnej tekstów prawnych nie można szukać w dziedzinie wiedzy naukowej dotyczącej rzeczywistości pozaspołecznej (materialno-fizykalnej) . Wyróżnienie ontologii rzeczywistości społecznej pozwala bowiem przyjąć, że ograniczanie wieloznaczności pojęć niedookreślonych jest praktyką społeczną polegającą po pierwsze, na uznawaniu na mocy reguły konstytutywnej, jakichś obiektów jako należących do ekstensji danego pojęcia wieloznacznego, po drugie, na uznawaniu jakichś stanów rzeczy jako celów danej reguły prawnej, oraz po trzecie, na uznawaniu, że między tak rozumianym znaczeniem a celem tekstu prawnego zachodzi szczególny związek, który nazywam związkiem konwencjonalno-normatywnym. Ten sposób wyjaśniania czynności interpretacyjnych jest możliwy pod warunkiem istnienia kolektywnej intencjonalności, a raczej w duchu E. Lagerspetza, istnienia wzajemnych przekonań oraz reguł konstytutywnych co do tego, że jakichś X liczy się jako Y, a nie z uwagi na jakieś obiektywne związki przyczynowe . Nie twierdzę przy tym, że owe obiektywne materialno-fizykalne związki przyczynowe nie mają swojej doniosłości dla ustalenia związku między znaczeniem tekstu prawnego a jego celem. Chodzi mi o to, że istotą tego związku jest jego konwencjonalno-normatywny charakter. Podkreślam zatem, że znaczenie wyrażenia tekstu prawnego uwzględniające kontekst może być różne, ale jednocześnie intersubiektywnie wiążące . Staram się również pokazać, że naturalna wieloznaczność językowa tekstów prawnych może być zaakceptowana bez jednoczesnego przyjmowania sceptyczno/krytycznego stanowiska co do obiektywności i racjonalności rozumowania przeprowadzanego w ramach wykładni celowościowej. Praktyka interpretacyjna nie dysponuje niepodważalnymi kryteriami stwierdzającymi jednoznaczność czy też wieloznaczność tekstu prawnego. Usiłuję jednak pokazać, że jakąś jednoznaczność (ewentualnie ograniczoną wieloznaczność) musimy przyjąć. Jaka to jest jednoznaczność czy też jaki stopień wieloznaczności pojęć niedookreślonych jest dopuszczalny, jest kwestią sporną, ale warto przy tym zauważyć, że gdyby takiej jednoznaczności językowej nie zakładać, to wiele operacji logicznych czy też wnioskowań prawniczych, np. argumentum ad absurdum czy wnioskowanie redukcyjne, w ogóle nie byłoby możliwych do przeprowadzenia.

Oczywiście każde pytanie o praktykę społeczną polegającą na uznawaniu na podstawie reguły konstytutywnej, iż jakichś X liczy się jako Y w kontekście C, nie może pominąć problemu konwencjonalności reguły konstytutywnej oraz konwencjonalności samej praktyki społecznej. Otóż uważam, że eliminowanie wieloznaczności leksykalnej tekstów prawnych ujmowane jako praktyka społeczna polegająca na uznawaniu, na mocy reguły konstytutywnej, jakichś obiektów jako należących do ekstensji danego pojęcia wieloznacznego, uznawaniu jakichś stanów rzeczy jako cele danej reguły prawnej oraz uznawaniu, że między tak rozumianym znaczeniem a celem tekstu prawnego zachodzi związek konwencjonalno-normatywny, jest praktyką społeczną opartą na konwencjonalnej regule konstytutywnej. Wypełnia bowiem wszystkie konstytutywne cechy konwencji, a więc: arbitralności, wyboru reguł oraz wzajemności ich przestrzegania .

Książkę podzieliłem na dwie części zawierające rozdziały. Zadaniem rozdziału pierwszego jest przedstawienie wyników badań empirycznych dotyczących liczby, zakresu, różnic w odwoływaniu się do celów przez naczelne organy władzy sądowniczej w Polsce oraz przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Zadaniem rozdziałów od drugiego do szóstego jest najogólniejsze zlokalizowanie zagadnień, jakie podejmuje się w ramach problematyki dotyczącej wykładni celowościowej. W rozdziałach następnych mowa już będzie niemal wyłącznie o kluczowych sprawach, tj. o pojmowaniu celu tekstu prawnego, źródłach ustalania jego treści, kontekście funkcjonalnym omawianym w oparciu o Searle’owską wizję ontologii społecznej oraz koncepcję faktu instytucjonalnego N. MacCormicka. Rozdziały te będą prezentować konkluzje wyprowadzone z rozważań wcześniejszych oraz zawierać będą moją własną perspektywę ontologii celów tekstu prawnego. Rozdział ostatni tej części poświęcony jest problemowi eliminowania wieloznaczności leksykalnej zwrotów zawartych w tekście prawnym przez odwołanie się do celu tekstu prawnego.

W drugiej części pracy chciałbym zastanowić się nad pragmalingwistycznymi aspektami wykładni celowościowej. W szczególności dwie kwestie z zakresu pragmatyki języka są tu szczególnie istotne: problem uwzględniania kontekstu w nadawaniu znaczenia wyrażeniom tekstu prawnego oraz zagadnienie związane z treścią presuponowaną tekstu prawnego. W szczególności wskażę na możliwość zastosowania językowych reguł pragmatycznych wykładni celowościowej, uwzględniając przy tym dwa zastrzeżenia; w przypadku komunikacji prawodawca-interpretator nie mamy do czynienia z sytuacją komunikacji zindywidualizowanej oraz, akty komunikacji dokonywane przez prawodawcę mają charakter aktów nieskierowanych. Te dwa zastrzeżenia sprawiają, że skoncentruję swoją uwagę przede wszystkim na treści presuponowanej tekstu prawnego, w mniejszym zaś względzie zajmować się będę kontekstualnością znaczenia tekstu prawnego. I na zakończenie jeszcze jedna drobna uwaga. W pracy często pojawiał się będzie, omawiany w różnych kontekstach, przykład znanej reguły zaproponowanej swego czasu przez H. Harta: "zakazuje się pojazdom mechanicznym wjazdu do parku" . Powołuję sią na nią nie tylko dlatego, że jest już stałym elementem w rozważaniach analityczno-językowych nad prawem, ale stanowi również dobrą ilustrację do moich własnych przemyśleń nad instytucjonalnym charakterem kontekstu funkcjonalnego oraz celu tekstu prawnego.

Kończąc uwagi wprowadzające, chciałbym podziękować osobom, które pomogły mi w napisaniu książki. Moje wyrazy serdecznego podziękowania składam Panu Profesorowi Tomaszowi Gizbert-Studnickiemu, który podjął się obowiązku zrecenzowania pracy. Jego cenne i wnikliwe uwagi w istotny sposób wpłynęły na ostateczny kształt książki. Dziękuję bardzo koleżankom i kolegom z Katedry Teorii i Filozofii Prawa Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz z Katedry Teorii i Filozofii Prawa Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie za ożywioną i twórczą dyskusję nad założeniami niniejszej pracy. Wreszcie Pani Dr Teresie Chirkowskiej dziękuję za pomoc w opracowaniu statystycznym rezultatów przeprowadzonych badań.

Autor fragmentu:

Częśćpierwsza
Wykładnia celowościowa z perspektywy instytucjonalnej

RozdziałI
Odwoływanie się do celów w wykładni celowościowej. Analiza orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości

1.Wprowadzenie

Podjęcie się analizy jakiegokolwiek fenomenu empirycznego wiąże się z koniecznością rozstrzygnięcia dwóch zasadniczych zagadnień, tradycyjnie określanych jako teoretyczny i metodologiczny wymiar badania. Pierwsze z nich wymaga określenia tożsamości badanego przedmiotu oraz wskazania schematów pojęciowych, w których obrębie da się go umieścić. Zagadnienie drugie, metodologiczne odnosi się do zasad, założeń i technik wyznaczających sposób badania i silnie uzależniony jest od tego, jak na poziomie teoretycznym scharakteryzowany został przedmiot analizy. Na tle tak zarysowanego problemu powstają dalsze kwestie metodologiczne. Jak wiadomo, każda metodologia jest praktyką lokalną, w tym znaczeniu, że jej sens i prawomocność płyną z teoretycznej konstrukcji przedmiotu badania. W analizie, jaką chcę przeprowadzić, przedmiotem badania uczyniłem orzeczenia wraz z ich uzasadnieniami, a dokładniej rzecz ujmując, językową postać celów do jakich odwołują się interpretatorzy tekstu prawnego. Dla...

Pełna treść dostępna po zalogowaniu do LEX