Ochmański Jerzy W., Spory o działania ultra vires w Unii Europejskiej

Monografie
Opublikowano: WKP 2023
Rodzaj:  monografia
Autor monografii:

Spory o działania ultra vires w Unii Europejskiej

Autor fragmentu:

Wprowadzenie

1. Inspiracją dla powstania tej pracy było orzeczenie niemieckiego sądu konstytucyjnego z 5.05.2020 r. Wyrok ten – najogólniej rzecz ujmując – dotyczył decyzji Europejskiego Banku Centralnego określającej konieczne do opanowywania kryzysu ekonomicznego strefy euro zasady polityki pieniężnej. Federalny Sąd Konstytucyjny wypracował sobie w przestrzeni europejskiej markę sądu o wysokiej, obejmującej ambicje teoretyczne, klasie orzeczniczej i zwykle jego orzeczenia analizowane są z uwagą przez europejską doktrynę prawa. Można powiedzieć, że zainteresowanie się wyrokiem sądu z Karlsruhe w sprawie programu PSPP nie wymykało się spoza rutyny zwykłych zainteresowań relacjami europejskimi czy sprawami niemieckimi. Jednak rozstrzygana sprawa miała charakter wysoce polityczny: z jednej strony dotyczyła stabilizowania chwiejących się ekonomicznych podstaw bytu państw strefy euro, z drugiej zaś, w sferze już jedynie pozornie prawnej, dzięki stosowaniu kontroli ultra vires, wpisywała się w zagadnienia towarzyszące integracji europejskiej zasadniczo od jej powstania – w spory o relację prawa krajowego do prawa europejskiego. Ten drugi aspekt sporu jednak jest jedynie z pozoru indyferentny. Tocząca się od lat „wojna sędziów” daje się bowiem sprowadzić do fundamentalnego zagadnienia określenia kierunku, intensywności etc. integracji europejskiej. Orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości oznaczało konstytucjonalizację traktatów (J.H.H. Weiler), co w efekcie powodowało oderwanie się wspólnoty od orientowania się na treść woli państw członkowskich, tak jakby wspólnota posiadała „kompetencję kompetencji”; ergo: samowładztwo w zakresie ustalania praw i obowiązków państw członkowskich. Proces ten zmierzał nieuchronnie do realizacji pierwotnego – Monnetowskiego – zamysłu federalizacji wspólnoty. Jednocześnie pierwotnie dominowało w niej przekonanie o preponderancji interesów ekonomicznych – stąd można postawić tezę, iż konstytucjonalizacja była – o ile wpisywała się w ich treść – dla państw członkowskich akceptowalna. Z czasem jednak państwa członkowskie dostrzegły konieczność wskazywania granic wkraczania w zakres ich władzy suwerennej, wszak trwale określony. Spór o przekazane kompetencje polegał na kwestionowaniu zasady pierwszeństwa prawa europejskiego przez sądy konstytucyjne, z zastosowaniem rozmaitych figur prawniczych, wśród których zarzut działania ultra vires stawiany instytucjom Unii stał się argumentem podstawowym. W tych sporach Federalny Sąd Konstytucyjny zajmował centralną pozycję z uwagi na jego orzecznictwo wyróżniające się ambicją tworzenia podstaw teoretycznych i towarzyszące temu przekonanie o ustalaniu „europejskiej” linii orzeczniczej także dla pozostałych krajów członkowskich. W tym zakresie – można postawić tezę – dystansował „zwykły” hermeneutyczny reasoning pozostałych strażników konstytucji. Postać wręcz traktatów konstytucyjnych mają wyroki w kluczowych dla kształtu integracji sprawach Solange I, Solange II, Maastricht czy Lizbona. Sądy krajów członkowskich – w tym Polski – niejednokrotnie korzystały z tego dorobku, nie ma on zatem charakteru wyłącznie o znaczeniu lokalnym, wewnętrznym. Przykładanie zatem szczególnej miary do aktywności sądu z Karlsruhe wydaje się z tego względu oczywiste. Jednocześnie – jak to zwykle – w opisywaniu aktywności organów sądowniczych nie chodzi jedynie o treść ich orzeczeń. Refleksję budzi zakres ich władzy, sposób legitymizowania, poziom niezawisłości od agendy politycznej; orzeczenia nie powstają bowiem w oderwaniu od czynnika dynamicznego, jakim bez wątpienia jest polityka; bierze się to już z prostego faktu, iż samo prawo ma istotę polityczną. W ten sposób zakres dociekań z – wydawałoby się – pierwotnie wąskiego, skoncentrowanego na wymiarze krajowym, poszerzył się. Oprzeć się musiał zatem również na „nadbudowie”, którą stanowią ogólne zagadnienia istoty integracji europejskiej, wskazanie na towarzyszące jej zjawiska polityczne i czasem racjonalizująca, a czasem wyprzedzająca politykę doktryna prawa. Tym samym wyznaczona została perspektywa metodologiczna pracy. Przybiera ona postać analizowania bliskiego założeniom niemieckiej Zeitgeschichte czy też Ideengeschichte – odpowiadającego też refleksyjnemu ujmowaniu zagadnień przez polskich analityków doktryn politycznych i prawnych – gdzie podejmuje się badania z zakresu historii prawa, tak aby problemy doktrynalne i dogmatyczne wzajemnie się przenikały. W ten sposób, poniekąd interdyscyplinarnie, możliwe staje się „panoramiczne” przedstawienie istoty ewolucji sporów i konfliktów pomiędzy Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości a krajowymi strażnikami konstytucji. Nie jest to zatem praca pisana z perspektywy dogmatyki prawa europejskiego, nie było zamysłem autora sporządzenie analizy czysto dogmatycznej, dotyczącej klasycznie prawa europejskiego. Zamysłem głównym było podjęcie refleksji na temat idei integracji europejskiej, jej ewolucji i tym samym przyszłości Unii Europejskiej. W poszukiwaniu elementu łączącego wątki ideowe z prawnymi, ilustrującego przedmiotową ewolucję idei, uwaga w naturalny sposób koncentrowała się wokół działań ultra vires. Problem kontrolowania poziomu integracji za pomocą podnoszenia zarzutu działania ultra vires stanowi bowiem doskonały element nie dość, że łączący spory prawne z konfliktami politycznymi, to jeszcze je dodatkowo eksponujący. Ilustruje dynamikę relacji pomiędzy wspólnotą a państwami członkowskimi i jednocześnie umożliwia przedstawienie perspektywy przyszłości ich rozwoju.

W zakresie poszukiwania rozwiązań doktrynalnych skoncentrowano się, w myśl pierwotnego założenia pracy, na teoretykach niemieckich w przekonaniu, że intensywność i jakość ich badań ma charakter uniwersalny, dla samych zaś orzeczeń FSK fundamentalny. Ich dobór ułatwiał też fakt, że w składzie FSK zasiadali wybitni profesorowie prawa, którzy sprawozdawali w sprawach dla integracji zasadniczych, jak Paul Kirchhof (Maastricht) czy Udo Di Fabio (Lizbona).

2. Analizowanie wspomnianych „figur prawniczych” stosowanych przez Federalny Sąd Konstytucyjny jednocześnie prowadziło do ustalenia, że model niemiecki jest tylko jednym z przyjętych wariantów miarkowania i rozwiązywania sporów z trybunałem europejskim. Pozostanie przy nim skazałoby pracę na monofoniczność w sytuacji jednak polifoniczności stron sporu toczonego z Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. Z trybunałem z Luksemburga spierają się o prawo, a tak naprawdę o zakres integracji, także inne sądy państw członkowskich. Czynią to jednak w oparciu o instrumenty zdefiniowane w znakomitej mierze przez sąd w Karlsruhe. Federalny Sąd Konstytucyjny jest autorytetem nawet dla sądu z Warszawy, choć czynnik dynamiczny w Polsce jest po roku 2015 zdecydowanie w stosunku do Niemiec krytyczny, by nie powiedzieć, że jest antyniemiecki.

Zdecydowano się na przedstawienie trzech wariantów modelu relacji – w uproszczeniu – Unia – państwa członkowskie. Kryterium doboru przykładów było złożone. Można wskazać na chronologię przystępowania do Wspólnoty: Francja i Włochy są „starymi” członkami, Austria została przyjęta w ramach czwartego rozszerzenia, wszak już legitymowanego zgodą Parlamentu Europejskiego, wreszcie Polska i Węgry, które wstąpiły w ramach tzw. wielkiego rozszerzenia, szczególnie dla Unii kontrowersyjnego wyjścia poza „krąg własnej orbity”. Intensywność sporów można też w tych przypadkach uzasadnić odmiennościami kulturowymi, innymi tradycjami politycznymi, poczuciem obywatelskości, rozwojem ekonomicznym czy wreszcie – last not least – prawnym. Daje się to wszystko sprowadzić do koncepcji otwartości państwa, poziomu akceptowalnego wyzbycia się praw suwerennych. Tłumaczyć ten wybór można jednocześnie intensywnością (niejednostkowością) i konsekwencją w prowadzeniu sporów bądź – jak w przypadku Austrii – ich brakiem. Wreszcie elementem łączącym jest metoda kontroli poziomu integracji – jest nią sprawowanie kontroli poprzez stawianie zarzutu ultra vires. W tym zakresie jednocześnie wskazano na swego rodzaju ewolucję: w przedstawionych przykładach da się dostrzec praktykę stosowania zarzutu naruszenia przez instytucje europejskie art. 4 ust. 2 TUE, w moim pojęciu kwalifikowanej postaci zarzutu ultra vires. Oparta na tej podstawie prawnej kontrola tożsamości narodowej (konstytucyjnej) będzie w przyszłości stosowana przez przeciwników integracji często, jest bowiem bardzo elastycznym instrumentem, niejako „klauzulą generalną”, w którą da się wpisać dowolną (niemal) treść. Nie od rzeczy jest przypomnienie, że kontrola ta stanowiła już podstawę antyeuropejskiego wyroku Federalnego Sądu Konstytucyjnego z roku 1974 – Solange I.

Z drugiej strony strażnik „konstytucji” europejskiej nie pozostawał w miejscu. W miejscu bowiem też nie trwała sama Unia. Wydaje się bowiem pewne, że wraz z jasnym skonstruowaniem jądra aksjologicznego w postaci art. 2 TUE Unia rozpoczęła proces stawania się tym podmiotem, za którym tęsknili marzyciele, zwolennicy rzekomo romantycznego idealizmu i przebrzmiałego pryncypializmu. Marzyli bowiem, przypomnę, o wspólnocie wartości wyższego rzędu – uwznioślonej jak triada rewolucji francuskiej – nie zaś o wspólnocie jedynie ekonomicznej, opartej na braku ceł i opłat.

W orzecznictwie sądu z Luksemburga szczególnie zwrot ten daje się dostrzec w przypadku orzeczeń strzegących zasady praworządności, począwszy od orzeczenia z roku 2018 – Associação Sindical dos Juízes Portugueses.

Ta zrewidowana w zakresie kierunku aksjologicznego aktywność orzecznicza Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości nakłada się jednocześnie na nowy jakościowo rodzaj „relacji współpracy” pomiędzy trybunałem europejskim a krajowymi sądami konstytucyjnymi. Jej podstawą są, jak dotąd, pytania prejudycjalne, jednak prowadzony za ich pomocą dialog nie ma już charakteru pryncypialnego trwania przy założonych apriori rozstrzygnięciach. Trybunał z Luksemburga dostrzegł konieczność pozostawienia krajowi członkowskiemu przestrzeni, w której – biorąc pod uwagę pierwszeństwo prawa europejskiego – daje się jednocześnie uwzględnić interes prawodawcy krajowego. Tę umiejętność prowadzenia dialogu ilustrują przykłady sędziów z Francji i Włoch, którzy w taktycznie – politycznie i prawniczo – wyrafinowany sposób potrafią pogodzić interes krajowy z europejskim. Na antypodach tej techniki trwa trybunał polski, który nie dostrzegając wspomnianej ewolucji ani w zakresie aksjologii, ani w zakresie techniki prowadzenia dialogu, podejmuje się – w wyrokach zakresowych – arbitralnych wykładni prawa europejskiego. Metoda ta jest zasadniczo odosobniona i – jako klasyczny przykład aktywności ultra vires – zmierza donikąd. Ledwie skrywany nacjonalizm stanowi podstawę orzeczeń także sądu węgierskiego. Oba te kraje – jako jak dotąd jedyne – objęte są procedurą naruszeniową opisaną w art. 7 TUE, nota bene, potencjalnie sankcjonowaną ostatecznie wykluczeniem ze wspólnoty. Jest to oczywiście argument dla tych wszystkich, którzy utrzymują, że „wielkie rozszerzenie” było wadliwe, bo powodowane błędem w ocenie stanu faktycznego, skutkiem politycznie lub ekonomicznie motywowanej chęci zadośćuczynienia za bierność Zachodu w obliczu kształtowania się, a następnie panowania totalitaryzmu w państwach Europy Wschodniej.

Ten model „dialogu”, nazywany w pracy „pozostawaniem w stanie napięcia”, jest przykładem zdominowania przez politykę (ideologię) aktywności krajowego sądu konstytucyjnego. Teza zatem o wpływie polityki, nazywanej w pracy czynnikiem dynamicznym, na aktywność sądu konstytucyjnego, jakkolwiek się potwierdza także na innych przykładach, tu przybiera postać hipotezy o istnieniu jednak zależności w postaci skrajnej.

Zasadniczo zatem w pracy zawarte zostały dwie tezy główne. Pierwsza sprowadza się do założenia, że w zakresie sporów ultra vires dominować będzie ich kwalifikowana forma, polegająca na stosowaniu przez sądy konstytucyjne państw członkowskich tzw. kontroli tożsamości narodowej lub konstytucyjnej. Jednocześnie procedura pytań prejudycjalnych umożliwia kompromisowe rozstrzyganie zarówno sporów, jak i konfliktów także w warunkach przyjmowanej przez państwa członkowskie doktryny „ograniczonej otwartości” państwa narodowego.

3. Praca naukowa zwykle, o ile nie podejmuje problemów dotyczących przeszłości, staje się w chwili ukazania pracą historyczną. Dzieje się tak w dziedzinie nauk przyrodniczych, ale i prawnych, gdzie aktywność szeroko rozumianego prawodawcy właściwie nie pozwala autorom postawić kropki, dostarczając coraz to nowego materiału do analizy. Podobny wpływ – skoro zgadzamy się z tezą o wpływie czynnika dynamicznego – na treść rozważań mają zmiany w polityce.

W skali politycznej mikro rozstrzygnięte zostały wybory na Węgrzech, gdzie Fidesz wydłużył swój mandat, co nie wróży zmiany w relacjach z Unią.

W skali globalnej natomiast 24.02.2022 r. doszło do zbrodniczego militarnego ataku Rosji na Ukrainę. Skala okrucieństw agresora przypomina tę znaną z frontów II wojny światowej. Do Polski napływają uchodźcy, w niespotykanej w XXI w. liczbie, przekraczającej już – w chwili pisania wprowadzenia – 2 miliony ofiar wojny. Polska, czy raczej Polacy, bierze na siebie gros zadań humanitarnych, dystansując w tym zakresie inne państwa członkowskie. Jednocześnie retoryka rządzących zmierza do kształtowania wizerunku Polski jako „sumienia Europy”, primus inter pares obrońców wolności, demokracji, suwerenności. Kontekst – z poznawczego punktu widzenia – jawi się w sposób następujący: czy w obliczu wielkich zasług, jakie Polska niewątpliwie ma dla ratowania życia ludzi, możliwe jest zrelatywizowanie naruszeń elementu składowego rdzenia Unii, a mianowicie praworządności? Innymi słowy: czy uchwalony jedynie dla pozoru, nieuwzględniający treści orzeczeń ETS krajowy akt normatywny „rozwiązujący” Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego stanowić będzie przesłankę umorzenia wszystkich toczących się postępowań przeciwko Polsce?

Rozstrzygnięcie będzie miarą rozumienia znaczenia art. 2 TUE jako czynnika homogenizującego Unię, powagi, z jaką traktuje się generalnie zobowiązania czy procedury traktatowe; jednym słowem, stanie się odpowiedzią na pytanie, czy Unia jest wspólnotą prawa, czy też zdominowana jest przez Realpolitik.

Przypadek polski nie ma precedensu, co nie oznacza wszak, że zniesiona ma być wobec niego zasada powszechności prawa. Umorzenie postępowań oznaczałoby zastosowanie prawa dyspensy, ongiś królewskiego przywileju uchylania stosowania przepisów wobec konkretnych osób bądź odnośnie do danego stanu faktycznego, nie naruszając jednak normy ogólnej. Tak jakby jedynie w stosunku do Polski znieść obowiązywanie art. 2 TUE. Takiej jednak prerogatywy nie ma, rzecz jasna, żadna instytucja Unii Europejskiej. Zaś początek końca tej koncepcji przyniósł – przypomnijmy – Bill of Rights w roku 1689.

Jednak praca ma wymiar historyczny jedynie w tym sensie, że nie obejmuje – gdyż objąć nie sposób – sytuacji dla Czytelnika teraźniejszych. Jedności czasowej zdarzeń i ich opisu nie uzyskują nawet prowadzone na bieżąco komentarze internetowe. Spory ultra vires przedstawione w pracy ukazują jednocześnie spory o zakres integracji, a przez to ilustrują spory o koncepcję współczesnego państwa – członka organizacji międzynarodowej sui generis, jaką jest Unia Europejska. Doktryna ultra vires przybiera w tym procesie postać broni taktycznej, która skłaniać ma instytucje Unii, w szczególności Europejski Trybunał Sprawiedliwości, do refleksji nad ustalaniem zakresu obowiązywania prawa Unii. Wskazuje na to procedura i ewolucja dialogu (stosunku współpracy) prowadzonego pomiędzy instytucjami wspólnoty a krajowymi sądami konstytucyjnymi. Oparta na pytaniach prejudycjalnych forma współpracy daje stronom satysfakcjonujące możliwości osiągnięcia kompromisu, w granicach jednak zakreślonych przez traktaty. Można by sądzić, że za tymi zdaniami tkwi brak wiary w autonomiczność rozstrzygnięć sądów i przekonanie, że treść ich orzeczeń zależy od treści interesu określonej większości sprawującej w danej chwili władzę. Próbą rozstrzygnięcia pytania o istnienie takiego związku są – przedstawiane głównie na przykładzie niemieckiego Federalnego Sądu Konstytucyjnego – wątpliwości legitymizacyjne, wskazania na znaczenie polityki w procesie obsadzania stanowisk, pokoleniowości składów. Problemy te nie mają, rzecz jasna, charakteru lokalnego, a uniwersalny; Niemcy wszak też nie są wolne od daleko idących kontrowersji związanych z obsadzaniem stanowisk sędziowskich: ostatni przykład obecnego prezydenta FSK Stephana Harbartha – zawiłości jego kariery (adwokat lobbysta wielkich koncernów) i awansu (kulis stania się profesorem honorowym), zarzutów o stronniczość (bycie „marionetką Merkel”, czyli CDU) – jest jednak wyjątkiem i nie stanowi reguły właściwej dla całych składów orzekających w Federalnym Sądzie Konstytucyjnym. Zarzut kierowania się w orzecznictwie wyłącznie wolą polityczną daje się uzasadnić w przypadku Węgier i Polski. Ta szkodliwa praktyka, oznaczająca brak efektywnej kontroli aktywności legislatywy i egzekutywy, tym samym zaburzenie zasady podziału władz, stanowiącej fundament koncepcji państwa prawnego, pozostaje w trwałej sprzeczności z wartościami określającymi rdzeń aksjologiczny Unii Europejskiej. Z pracy pośrednio zatem wynika konieczność delege ferenda namysłu nad zmianą sposobu kształtowania składu polskiego Trybunału Konstytucyjnego; niezależnie nawet od tego, czy Polska pozostanie członkiem UE: z Konstytucji RP bowiem wynika prawo obywatela do bycia rządzonym w sposób demokratyczny, zgodny z zasadami państwa prawa (art. 2).

4. Pracę kończy przypomnienie głośnego europejskiego eseju Jürgena Habermasa, który odwołując się do nieznanej mu przyszłości, spodziewał się kształtowania się nowej świadomości europejskiej – prowadzącej do powstania nowego, europejskiego państwa. Powstaje, oczywiście na marginesie tej pracy, pytanie, czy wojna wywołana przez Rosję nie stanowi katalizatora takiego procesu. Innymi słowy – czy nie dojdzie do ostatecznej polaryzacji stanowisk państw członkowskich w kwestii kierunku integracji w oparciu o wierność systemowi aksjologicznemu skondensowanemu w art. 2 TUE, weryfikowanej stanowiskiem wobec Rosji, stosowaniem sankcji czy w ogóle namysłem nad odpłatą za wyrządzone przez nią zło. Odpowiedź na to pytanie wymagałaby analizy stanowisk krajów członkowskich, a także separowania od nich i odrębnej oceny ewolucji świadomości ich narodów. Tak czy inaczej, rzeczywistość dopisuje do teorii Habermasa nowy wątek i daje podstawy do prowadzenia dalszych, przyszłych analiz.

Problematykę pracy ułożyła niejako samoistnie chronologia rozwoju procesów integracji europejskiej. Obserwacja jej dynamiki sprowadziła się z jednej strony do przedstawienia wybranych problemów zaliczanych przez naukę do tzw. podstawowych problemów prawoznawstwa. Z drugiej strony wiadomo, że nauki prawne za zadanie stawiają sobie także odkrywanie argumentów racjonalizujących podejmowanie takich, a nie innych wyborów, decyzji w zakresie tworzenia czy stosowania prawa. Stąd zainteresowanie wpływem idei i stosującej je polityki nieco na kształt jurysprudencji socjologicznej analizującej prawo przez pryzmat celów i interesów społecznych. Autorowi towarzyszy bowiem jednocześnie przekonanie o niepozostającym bez znaczenia wpływie na akty stosowania prawa zawodowej ideologii sędziów. Z tego powodu w pracy pojawiły się próby wskazania na rolę pokoleniową składów orzekających czy drogę sędziowskiej (profesorskiej) kariery. Badania administracji sprawiedliwości, zawodu sędziowskiego nie były celem zasadniczym pracy, mimo to wskazanie na istnienie określonych prawidłowości wydawało się autorowi konieczne dla uzupełnienia wywodu. Spory pomiędzy ETS a krajowymi sądami konstytucyjnymi nazywane są wszak „wojną sędziów”.

Chronologia, uzupełniana ujęciem problemowym, obejmuje czas od powstania Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali aż po współczesność, orzeczenia ETS z roku 2022, jakkolwiek punkt ciężkości rozważań przesunięty został na czasy Unii Europejskiej. Stąd w pracy pojawia się pojęcie wspólnoty w dwu znaczeniach, albo dla określenia Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, albo jako pojęcie bardziej abstrakcyjne, odnoszące się do systemu państw spajanego homogenicznie rozumianym systemem wartości.

Podobnie krótkiego wyjaśnienia wymaga, dla uniknięcia nieporozumień, stosowanie pojęć prawa europejskiego, prawa wspólnotowego i prawa unijnego. Otóż zdając sobie sprawę z różnic ich zakresów, używano ich w kontekście chronologicznym, jednak często, dla podkreślenia jego rozumianej uniwersalnie – jako odrębnego porządku – natury, prawo europejskie i unijne traktowano jako synonimy, także wówczas, gdy prawo europejskie stosowane było w szerokim sensie tego pojęcia. Nie inaczej – biorąc pod uwagę wspomniany uniwersalizm zjawiska, a także ciągłość instytucjonalną – w przypadku sądu w Luksemburgu przyjęto jedną nazwę: Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS), mimo że w chwili jego powstania, w roku 1952, był Trybunałem Sprawiedliwości Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, w traktacie rzymskim (1958) był Trybunałem Sprawiedliwości, nazwę Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zaś wprowadził traktat z Maastricht (1992). Co do istoty jednak jego zadania (wykładnia i „poszanowanie” traktatów) są ciągle takie same, stąd też w pracy wprowadzono Verdrossowskie pojęcie organu granicznego. Nie chodzi w pracy bowiem o „sejsmograficzne” wskazywanie na zmiany nomenklatury organu, a o przedstawienie jego trwałej istoty jako właśnie europejskiego organu granicznego, konsekwentnie, od chwili powstania, „samowzmacniającego” swoją rolę ustrojową. Autor jednocześnie nazwę Bundesverfassungsgericht tłumaczy „pozytywistycznie”, jako Federalny Sąd Konstytucyjny, nie zaś jako Federalny Trybunał Konstytucyjny, ten bowiem musiałby być wówczas określony przez ustrojodawcę federalnego jako Bundesverfassungsgerichtshof.

Wskazówki bibliograficzne znajdują się w tekście, orzeczenia sądów z reguły analizowane były zgodnie z tekstem oryginału, publikowanym przez nie na ich oficjalnych witrynach internetowych. Tłumaczenia orzeczeń i cytowanych fragmentów prac naukowych na język polski są – o ile nie podano inaczej – dziełem autora.

Autor fragmentu:

RozdziałI
Problematyka aktów ultra vires w Unii Europejskiej. Zagadnienia wstępne

1.Ustrojowe problemy integracji europejskiej

Wielkie projekty ustrojowe w dziejach ludzkości nie zdarzają się często. Zwykle realizacja śmiałych idei pozostaje w sferze dyskursu i nigdy – jak choćby socjalizm utopijny – nie staje się rzeczywistością społeczną. Inne czekają w hibernacji na swój czas, by w końcu zostać narzucone siłą, jak stało się z transformacją socjalizmu naukowego w realny. Zwraca uwagę wszak, że odwrót od dyktatury klasowej – za sprawą rewolucji „siły bezsilnych” – nastąpił już ku utrwalonej w przeszłości formie ustrojowej.

Przemiany oparte na konsensie, swoisty contract social na wyrozumowanej idei nowej zupełnie wspólnoty, podkreślmy, choć to wynika z istoty umowy społecznej, wprowadzane na drodze pokojowej są zjawiskami rzadkimi. Takie zaś, które mają na celu pogodzenie często sprzecznych racji w wymiarze transgranicznym, ergopolegają na wkraczaniu w tradycyjnie rozumiane imperium suwerenności państw narodowych, są zaiste epizodyczne. Utrwalone bowiem od czasów Bodinusa przekonanie, że państwo należy...

Pełna treść dostępna po zalogowaniu do LEX