Pacek Grzegorz, Wykorzystywanie przez prasę utworów chronionych prawem autorskim

Monografie
Opublikowano: LEX 2015
Rodzaj:  monografia
Autor monografii:

Wykorzystywanie przez prasę utworów chronionych prawem autorskim

Autor fragmentu:

Wstęp

Za opracowaniem tytułowej tematyki przemawiały trzy przyczyny. Pierwsza z nich wynikła z lektury odnalezionego w antykwariacie komentarza do prawa autorskiego, którego Autor zauważa: "[s]twierdziwszy przeto wtedy już, ku memu zdziwieniu, że niema u nas prawdziwego zrozumienia dla tego doniosłego interesu socjalno-kulturalnego, jaki tkwi w prawie autorskiem, i że niema go nie tylko w sferach zainteresowanych, i zawsze tylko egoistycznie nastawionych związków autorów, czemu ostatecznie można by się nie dziwić, ale także i u osób osobiście niezainteresowanych, a zbałamuconych przez powyższe czynniki i interpretujących naszą ustawę bardzo często jedynie po linii interesów autorów, po linii jak najpełniejszych i najszerszych, już nie tylko ich uprawnień autorskich, ale nawet ich przesadnych uroszczeń i wprost nadużyć prawa autorskiego, nazywanych tak trafnie w jurysprudencji francuskiej abus du droit - doszedłem do wniosku, że tej całej tendencyjnej robocie należy się stanowczo przeciwstawić, a to w interesie należycie pojętej naszej kultury artystycznej i naszej kulturalno-oświatowej Racji Stanu".

Jest to opinia Gustawa Groegera, adwokata, Radcy Ministerialnego, Sędziego Sądu Apelacyjnego, opublikowana w jego Objaśnieniach do ustawy o prawie autorskim z 1926 r. Pytanie, dlaczego przytoczony głos stał się dla mnie tak istotny? Otóż passus ten, zdaniem Autora, miał na celu obronę przed "nowymi atakami na usankcjonowane już w obecnej ustawie interesy (...) a zawarte w postanowieniach art. 13-19 o ograniczeniach uprawnień autorskich na rzecz potrzeb i interesów ogółu, na rzecz wymogów rozszerzania się kultury, oświaty, literatury i sztuki", a więc przepisów, które - w pewnym zakresie - stanowią podstawę także niniejszej pracy. Z czego wypływa dość prosty wniosek, że już niemal osiemdziesiąt lat temu istniał poważny konflikt na linii autor (uprawniony) - użytkownicy, co samo w sobie może dawać pewną motywację do podjęcia próby formułowania trudnych pytań, a może i odpowiedzi w kwestii konfliktu, który trwa do dziś.

Drugą przyczyną były zainteresowania powstałe w trakcie pisania mojej pracy magisterskiej, poświęconej wybranym zagadnieniom dozwolonego użytku, jakkolwiek nie na gruncie prawa autorskiego, ale prawa znaków towarowych. To jednak w trakcie badania tamtej materii natrafiłem na wiele ciekawych problemów i stanowisk, które - z jednej strony - chciałem rozwinąć lub ująć nieco inaczej, a z drugiej - sprawdzić, czy one są aktualne również w innych dziedzinach szeroko rozumianego prawa własności intelektualnej, a więc ustalić, czy są to pewne elementy uniwersalne, z których - być może dopiero w dalszej przyszłości - będzie można formułować jakieś ogólniejsze tezy.

Wreszcie przyczyna trzecia, która najmocniej chyba zakreśliła obszar moich rozważań, wynikła z fascynacji twórczością Melchiora Wańkowicza, a za jego przyczyną ogromnej sympatii dla reportażu. Zaznaczam przy tym (a będzie to miało jeszcze znaczenie), że z rozmysłem nie używam dla określenia istoty reportażu jako takiego, określeń: literatura, twórczość, publicystyka, dziennikarstwo itd., gdyż każda jednoznaczna deklaracja w tym zakresie mogłaby zostać zakwestionowana, a nadto wpływałaby już w tym momencie na niektóre konkluzje tej pracy. W istocie bowiem w reportażu spotyka się to, co najbardziej będzie mnie interesowało i co tak ściśle łączy się z prawem autorskim. W reportażu najlepiej ujawnia się cienka granica między informacją (sprawozdawczością, przytaczaniem faktów) a dokonanym opisem, który przybierać może piękne formy, wyszukaną stylistykę, oryginalne myśli itd.

Dlatego jednym z najważniejszych problemów, które chciałbym poddać tu analizie, jest próba wyjaśnienia, gdzie może istnieć granica między tym, co niechronione (opisywane fakty, będące istotą działalności prasy) a tym, co stanowi z kolei istotę prawa autorskiego (czyli forma wyrażenia, w której ujawnić się mogą oryginalność i indywidualny charakter dzieła), a także, jakie znaczenie może mieć ustalenie tej granicy i na co może wpływać. Dodatkowo chciałbym ustalić, jakie to (i czy w ogóle?) - by odwołać się raz jeszcze do cytowanego G. Groegera - "interesy socjalno-kulturowe tkwią w prawie autorskim", które przemawiają za ograniczaniem praw autorskich w zakresie działalności dziennikarskiej, i jak dalece one sięgają. Wreszcie, choć praca nie jest oczywiście komentarzem, konieczne i potrzebne wydaje się podjęcie próby przełożenia tych rozważań na kwestie obowiązujących przepisów i ich dotychczasowej interpretacji.

Praca składa się z siedmiu (pomijając wstęp) rozdziałów, w których poruszona problematyka nie zawsze została wyczerpana, niektóre kwestie zmuszony byłem jedynie naszkicować. W każdym razie rozprawę rozpoczyna opis sytuacji na rynku prasowym (rozdział I). Co oczywiste, ponieważ nie jest to praca z zakresu prasoznawstwa czy komunikacji społecznej, fragment ten ma ograniczony zakres. Niemniej chciałem omówić najważniejsze etapy rozwoju szeroko rozumianego (we współczesnym znaczeniu) rynku medialnego, jednak z odwołaniami do przeszłości, w tym do pewnych analogii z okresów konfliktów prasa (drukowana) - radio czy prasa (drukowana) - telewizja. Obecnie często uważa się, że przepisy o dozwolonym użytku w zakresie działalności dziennikarskiej wymagają przemyślenia, a może i redefinicji, z uwagi na rozwój internetu. Powszechny dostęp do sieci, jak podkreślają zwolennicy mocnej (mocniejszej?) obrony interesów prasy i (a może przede wszystkim) wydawców prasy, i łatwość, z jaką kopiowane są i przesyłane informacje, stanowi wyzwanie dla prawa autorskiego, którego nie mogli przewidzieć twórcy obowiązujących uregulowań i dlatego konieczne jest podjęcie nowych, być może wykraczających poza dotychczasowe praktyki, rozwiązań legislacyjnych. W konsekwencji moim zamiarem jest próba zwrócenia uwagi na to, czy faktycznie obecna sytuacja jest tak nowa i tak diametralnie różna od tej z przeszłości oraz rozważenie, czy rzeczywiście to internet zmienia w całości perspektywę postrzegania rynku prasy, a nawet jeśli tak, to, czy jest to wyłącznie oddziaływanie negatywne. Odpowiedzi na te pytania pozwolą formułować konkluzje w dalszych rozdziałach, a co najmniej odnieść się do projektowanych lub już wdrożonych zmian w prawie autorskim, w tym polegających na tworzeniu na przykład nowych praw (czy quasi-praw) pokrewnych .

Znaczący fragment pracy poświeciłem prawu anglosaskiemu, ze szczególnym uwzględnieniem dorobku doktryny amerykańskiej i brytyjskiej i dodaniem, tylko uzupełniającym, częściowych opisów z perspektywy prawa kanadyjskiego oraz australijskiego (rozdział II). Uzasadniając to, podkreślam, że zasadniczo każde porównanie systemu kontynentalnego z systemem common law pozwala na dostrzeżenie niekiedy istotnych różnic, mogących rzutować na projektowane rozwiązania. Dodatkowo dla zawartych w pracy rozważań odpowiednie odniesienia porównawcze mają następujące walory. Po pierwsze, to głównie w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej nastąpił największy rozwój prasy. Były też USA zasadniczo pionierem nie tylko telewizji czy radia, ale nade wszystko ustalanych tam, a potem recypowanych w innych regionach świata, sposobów prowadzenia działalności wydawniczej, jak i samego relacjonowania wydarzeń przez dziennikarzy. W tym kontekście odwoływanie się do obszernej i udokumentowanej tradycji orzeczniczej i doktrynalnej krajów anglosaskich, z XIX, a nawet z XVIII w., wydaje się zasadne.

Należy także podkreślić, że w pracy nie koncentruję się wyłącznie na licencjach pozaumownych, ale staram się też rozpatrywać także takie zagadnienia, jak podział na (niechronione) fakty i (chronione) sposoby wyrażenia czy też próby opisania prostych form (prostych informacji prasowych), które teoretycznie mogłyby być chronione prawem autorskim, ale jednak z jego zakresu są świadomie wyłączane. W tym zakresie cenne są doświadczenia właśnie systemu anglosaskiego.

Tę samą metodykę kontynuuję w dalszych rozdziałach, z których kolejny (rozdział III) poświęcony jest szeroko pojętej problematyce dozwolonego użytku w umowach międzynarodowych oraz niektórych ustawodawstwach europejskich. Ujęcie takie wynika, moim zdaniem, z silnych współzależności istniejących między tymi uregulowaniami. W szczególności więc rozpoczynam tę część od gruntownej analizy postanowień konwencji berneńskiej, zwracając dużą uwagę na historię jej kształtowania, później przechodząc do bardziej konkretnych zagadnień. Dalej, choć już w formie skróconej, omawiam pozostałe, najważniejsze traktaty, czyli TRIPS , WCT i WPPT , by przejść do prawa europejskiego. Kolejno omawiam, w niezbędnym zakresie, ustawodawstwa niektórych państw europejskich, odnosząc je do postanowień, najważniejszej w tej materii, dyrektywy 2001/29/WE . Dlaczego wybrałem tylko niektóre i dlaczego właśnie te, a nie inne, kraje europejskie - wyjaśniam w rozdziale temu poświęconym. W tej części znajduje się fragment, w którym pewną uwagę poświęcam problematyce tzw. testu trójstopniowego. To jeden z nielicznych wyjątków w tej pracy, gdy muszę "oderwać" się od głównej tematyki pracy i skupić na nieco pobocznych rozważaniach, którym można (a nawet trzeba) byłoby poświecić odrębną monografię, ale uważam, że bez tego zbyt łatwo można byłoby podważyć końcowe tezy pracy.

W drugiej części pracy przechodzę do omówienia problematyki krajowej, związanej z tytułową tematyką. Nie znaczy to jednak ograniczenia się do obowiązującej ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. W pierwszej kolejności omawiam odpowiednie zagadnienia zawarte w prawie prasowym, ale też wynikające z prasoznawstwa (rozdział IV). Część ta ma z oczywistych względów charakter sprawozdawczy, ale jest przydatna przy omawianiu przepisów prawa autorskiego. Odrębna uwaga poświęcona została historii i ewolucji krajowych rozwiązań (rozdział V).

Wreszcie zasadniczy, stanowiący niemal trzecią część pracy rozdział VI poświęcony jest próbie zaproponowania najwłaściwszej wykładni obowiązujących polskich przepisów w zakresie objętym tematyką pracy. Nie sprowadza się to jednak do prostego komentarza do poszczególnych jednostek redakcyjnych (chociaż mam nadzieję, że i taki, w jakiejś mierze, się znajdzie), ale nade wszystko będzie miało na celu zdefiniowanie pojęć, takich jak: prasa w rozumieniu prawa autorskiego w ogóle, cele wyjątków i ograniczeń dla prasy czy aktualność jako taka. W tym miejscu znajdują się pewne konkluzje oparte na wcześniejszych rozważaniach.

Całość kończy się częścią (rozdział VII), która pozornie wykracza poza główną problematykę wyjątków, ograniczeń i wyłączeń, wprost przewidzianych ustawą o prawie autorskim. Jednak zawarte tu uwagi dotyczą kwestii, które albo pojawiały się i były w jakiś sposób wzmiankowane we wcześniejszych częściach (wolność słowa, press clipping, relacje sportowe) lub na które natrafiłem podczas zbierania materiałów do pracy (minor reservation, prawo autorskie jako prawo własności), a których nie chciałem pominąć. Dzięki zwróceniu uwagi na te problemy łatwiej, moim zdaniem, oceniać zarówno cele wyłączeń dla prasy w prawie autorskim, jak i odnosić się do aktualnej dyskusji na temat kształtu tych wyłączeń, bo to te kwestie (zwłaszcza news aggregators i relacje sportowe) stanowią tło dla współczesnych konfliktów na linii przemysł medialny - użytkownicy.

Pragnę także wyjaśnić, że ten ostatni fragment to tak naprawdę tylko zalążek głębszych rozważań. Z całą pewnością tematyka taka, jak "wolność słowa a dozwolony użytek" winna doczekać się pogłębionej monografii, podobnie jak odniesienie się do niegasnących sporów o uznanie prawa autorskiego za równoważne prawu własności. W kontekście braku szerszych wypowiedzi w powyższej sprawie moje rozważania mogą być przydatnym ich uzupełnieniem .

Podkreślam też, że i inne problemy, które mogłyby w tej pracy być omówione, ostatecznie w niej się nie znalazły. Chodzi tu zwłaszcza o część, która w pierwotnym konspekcie pracy ujęta była nawet jako oddzielny rozdział, a mianowicie próbę opisania ograniczeń praw autorskich w ogóle i na ich tle wyjaśnienie charakteru prawa przedruku i pokrewnych licencji. Ostatecznie uznałem, że nie jest to potrzebne. W polskim piśmiennictwie istnieją pozycje, które to ogólne zagadnienie omawiają , i moja praca albo sprowadzałaby się do recypowania tego dorobku, albo musiałaby zmierzać do nowego ujęcia tego tematu, co przekraczałoby bardzo znacząco jej ramy . Z tej przyczyny nie używam w temacie pracy takich terminów, jak "licencje ustawowe" czy "dozwolony użytek", zastępując je - zaczerpniętym z prawa unijnego - sformułowaniem "wyjątki i ograniczenia" (oraz wyłączenia, z uwagi na omawianie także kwestii związanych z prostymi informacjami prasowymi czy ochroną faktów jako takich).

Wreszcie na sam koniec jeszcze jedna uwaga. Otóż, czytając pracę, a zwłaszcza przeglądając bibliografię zawartą w pracy, można zauważyć, że dość dużo odwołań ma swoje źródło w tzw. e-czasopismach, blogach czy innych serwisach internetowych. Mam pełną świadomość, że korzystanie z publikacji, które nie zostały zawarte w fachowych periodykach czy podobnych wydawnictwach, a więc nie były poprzedzone odpowiednią weryfikacją, procesem nadzorczym czy wydaniem opinii przez radę programową, są obarczone pewną niedoskonałością i tezy w nich zawarte mają mniejsze znaczenie dla naukowych rozważań. Niemniej jednak zdecydowałem się je pozostawić z kilku względów. Pierwszy z nich jest powiązany najściślej z tematyką pracy. Nie sposób pisać na przykład o korzystaniu z materiałów prasowych przez inne media bez zaczerpnięcia wiedzy bezpośrednio u źródeł. A te to albo "zwykłe" (nie fachowe) gazety albo najczęściej już tylko "internet", w tym blogi . Po drugie, w pewnym zakresie tematyka tej pracy dotyka materii, które zmieniają się bardzo dynamicznie (news aggregators), a opisy sposobu ich działania i faktyczne działanie odbywa się tylko "w internecie". Więc znów, to tam trzeba poszukiwać informacji na ten temat, czasem bardzo efemerycznych. Po trzecie, z racji małej liczby wypowiedzi polskiej nauki w tym zakresie chciałem oprzeć się na jak najszerszym materiale, który mógłby stanowić bazę do bardziej ogólnych rozważań. Te materiały zaś to czasem po prostu opisy pewnych praktyk i doświadczeń, które - w braku innych - czasami przyjmowałem. Jednocześnie, to jako warunek czwarty, zwracałem szczególną uwagę na to, by źródła internetowe nie były mnie wiarygodne niż te wynikające z tradycyjnego piśmiennictwa prawniczego. Tak więc jeśli już wybierałem teksty z blogów, to starałem się, by były to blogi renomowane (np. prowadzone pod auspicjami wydawnictwa Wolters Kluwer), względnie uznanych autorów (R. Posner), jeśli opracowania zbiorcze, to raczej instytucji o uznanym dorobku (jak holenderski Instituut voor Informatierecht - Institute for Information Law, www.ivir.nl) itd. Mam nadzieję, że skutecznie wyłączyło to czy znacząco ograniczyło ryzyko, które mogłoby przemawiać za niewłączaniem tego typu wypowiedzi do niniejszej pracy, a jednocześnie ich uwzględnienie istotnie ją wzbogaciło.

Autor fragmentu:

RozdziałI
Prasa wczoraj i dziś. Zarys konfliktów i problemów

1.Cele i założenia działalności prasowej. Rys historyczny

Historia zinstytucjonalizowanej wymiany informacji i jej rozpowszechniania ma nieco ponad 2000 lat. Już w 59 r. p.n.e. Juliusz Cezar założył coś, co możemy nazwać prototypem współczesnych gazet, rodzaj urzędowego informatora o nazwie "Acta Diurna Populi Romani" . Co ciekawe, przez dalsze setki lat, nawet mimo wynalezienia druku i rozpowszechnienia różnych form publikacji, "prasa" niewiele różniła się od swego pierwowzoru. Była ściśle związana z określonymi władcami czy później - rządami, najczęściej przez bezpośrednie finansowanie lub poprzez system przywilejów zezwalających na funkcjonowanie drukarni. Przez to nawet jeśli ówczesne wydawnictwa spełniały trzy najważniejsze kryteria przewidziane dla prasy (możliwie powszechna dostępność, periodyczność i aktualność ), trudno było w nich znaleźć różnorodność podejmowanych tematów. Przede wszystkim więc oficjalne gazety informowały o prawodawstwie, ewentualnie o działaniach władcy czy rządu, oczywiście przy tym w żadnej mierze nie...

Pełna treść dostępna po zalogowaniu do LEX