Barłowski Michał i in., Spory cywilne i gospodarcze. Przykłady z praktyki

Monografie
Opublikowano: LexisNexis 2011
Rodzaj:  monografia
Autorzy monografii:

Spory cywilne i gospodarcze. Przykłady z praktyki

Autorzy fragmentu:

Przedmowa

Niniejszy zbiór opisów spraw prowadzonych przez prawników kancelarii Wardyński i Wspólnicy przeznaczony jest przede wszystkim dla adwokatów i radców prawnych. Zawiera ilustrację i komentarz do wybranych problemów, istotnych z punktu widzenia metodyki rozwiązywania sporów sądowych, w tym gospodarczych, oraz sporów administracyjnych. Zawód adwokata i radcy prawnego wymaga przede wszystkim umiejętności praktycznych, które nabywa się przez obserwację kolegów i samodzielne wykonywanie funkcji pełnomocnika lub obrońcy. Pisząc niniejszy zbiór, chcieliśmy podzielić się z Czytelnikami doświadczeniem zdobytym w praktyce naszej kancelarii. Dzisiejsze realia rynkowe i prawne, zmuszające adwokatów do daleko posuniętej specjalizacji, nie ułatwiają zdobywania doświadczenia procesowego. Kondycja zawodu uniemożliwia przy tym powszechne i prawidłowe funkcjonowanie instytucji patronatu, który był zawsze podstawową gwarancją przyswajania przez adeptów zawodu umiejętności jego wykonywania w sposób profesjonalny i etyczny. Kompetencja i uczciwość zawodowa - określana u Anglosasów terminem professional integrity - polega przede wszystkim na umiejętności podejmowania właściwych decyzji i działań w oparciu o rzetelną znajomość sprawy, w sposób instynktowny, od pierwszego do ostatniego spotkania z mocodawcą i w czasie trwania procesu. Pełnomocnik procesowy nie pełni funkcji jedynie doradczej. Jego rola polega na podejmowaniu decyzji wspólnie z klientem. Decyzje te mają zawsze znaczenie doniosłe zarówno dla reprezentowanych przez nas osób, jak i dla nas samych, adwokatów. Są one również istotne z punktu widzenia wizerunku zawodu, jaki wykonujemy, a w konsekwencji - publicznego interesu.

Dynamika sprawy od pierwszego spotkania z klientem nie pozostawia wiele czasu do namysłu, a podejmowane decyzje i działania mają skutki dużo ważniejsze, niż nam się wydaje. Skutki te następują nie tylko w sferze prawa procesowego i materialnego. Kształtują one nasze relacje z klientem, determinują naszą zawodową niezależność i wpływają na istnienie lub nieistnienie tak zwanej zawodowej uczciwości. Sama tylko znajomość zasad etyki zawodowej nie jest wystarczająca. Wykonywanie zawodu to etyka stosowana, a tej możemy się nauczyć jedynie w działaniu. Uległość wynikająca z braku rzetelnie przemyślanej koncepcji prowadzenia sprawy oraz z komercjalizacji jako głównego motywu działania, dyskredytująca misję zawodu i instytucję usprawiedliwionego honorarium to efekt nie jednego błędnego wyboru, ale wielu następujących po sobie decyzji, działań i zaniechań. Pierwsza z takich decyzji, rozpoczynająca na podobieństwo efektu domina proces degrengolady zawodowej, najczęściej nie jest decyzją podejmowaną w złej wierze. Zapada głównie z powodu braku odpowiedniego warsztatu i zawodowego instynktu samozachowawczego. Negatywne skutki potęgują się przy każdym kolejnym wyborze będącym konsekwencją poprzednich. Pamiętać należy, że o ile możliwe jest ubezpieczenie od zawodowej odpowiedzialności za błąd w sztuce, o tyle nie jest możliwe ubezpieczenie szkody polegającej na utracie zawodowej reputacji.

Zasady deontologii zawodu pełnomocnika procesowego wynikają z istoty i przyczyn powstawania sporów oraz z powodów, z których ich rozwiązywanie wymaga ingerencji sądu. To, że do rozstrzygnięcia sporu zostaje zaangażowany sąd, oznacza tylko tyle, że strony mają trudności z obiektywną oceną własnej sytuacji oraz słuszności czy niesłuszności własnego postępowania lub stanowiska. Dotyczy to w równej mierze osób prawnych zarządzanych przecież przez ludzi, którzy po ludzku nie potrafią wyeliminować emocji z procesu podejmowania decyzji. Nie ma takiego sporu, który nie mógłby zostać rozwiązany przez same strony w sposób podobny do znanej z arytmetyki metody upraszczania ułamków - przez redukcję sporu do zagadnień rzeczywiście istotnych oraz poddanie ich racjonalnej i ekonomicznie uzasadnionej ocenie. Metoda ta bywa z powodzeniem stosowana, jeżeli na przeszkodzie nie staje brak dobrej woli, a więc zjawisko czysto psychologiczne. Deficyt ten może dotyczyć obydwu stron lub tylko jednej z nich albo przesuwać się między stronami sporu w trakcie negocjowania ugody czy postępowania przed sądem. Nieufność, a więc nieumiejętność obdarzania drugiej strony kredytem zaufania, jest główną przyczyną eskalowania sporu. Zjawiskiem psychologicznym, tyle że zakrawającym już na patologię, jest też tzw. zła wiara. Ona również może być udziałem obydwu stron sporu lub nierównomiernie się między nimi rozkładać. Patologicznym zjawiskiem o podłożu psychologicznym jest także pieniactwo. Jego pochodną jest liczba sporów przed sądami oraz brak możliwości ich prawidłowego i szybkiego rozwiązywania. Pazerność, agresja, uległość, odporność na stres, empatia, ponuractwo, optymizm, wrażliwość społeczna, przystosowanie społeczne, egoizm, altruizm - to cechy charakteru rządzące zachowaniami ludzkimi, a więc także decyzjami procesowymi stron.

W procesie sądowym na psychologię stron nakłada się psychologia sędziego i sądu. Sąd, aczkolwiek od stron oddalony, nie jest odizolowany od emocji ujawniających się w sporze. Oceny powstające w umysłach sędziów odpowiadają ich wrażliwości, temperamentowi, skłonności do irytacji, poczuciu sprawiedliwości, spostrzegawczości i stosunkowi do wykonywanej misji zawodowej. Zależą też od sposobu wychowania oraz wpływu kultury środowiska na wyobraźnię i sposób myślenia. Wszystko to dowodzi, że każdy proces sądowy rozgrywa się przede wszystkim w sferze psychologii człowieka. Prawo procesowe jest jedynie programem, który mniej lub bardziej efektywnie kierunkuje i kanalizuje bieg wydarzeń, a prawo materialne - tłem warunkującym ostateczny kształt rozwiązania. Zastosowana przez sąd interpretacja prawa materialnego w odniesieniu do stanu faktycznego sprawy będzie zależała od poczucia sprawiedliwości sędziów i ich wyobrażenia o tym, co słuszne, a co niesłuszne. To zaś wyobrażenie w konkretnej sprawie będzie w znacznym stopniu zależne od zachowania się stron procesu. Rzeczywistość procesowa to emocje ludzkie (również emocje sędziów), które zmieniają się w czasie procesu jak w kalejdoskopie.

Nie można więc konstruować strategii procesowej na tej samej zasadzie, na jakiej planuje się rozgrywkę w tysiąca, brydża czy kanastę. Postępując zgodnie z uproszczonymi regułami podobnymi do tych rządzących grami w karty, abstrahujemy od wszystkich niewiadomych, które grają rolę w równaniu procesowym. Niewiadomych tych jest tak wiele, że rozwiązanie takiego równania przy użyciu reguł karcianych nie będzie możliwe. Ignorowanie podstawowych reguł psychologii, które rządzą stosunkami międzyludzkimi, zawsze doprowadzi do orzeczenia będącego w większym lub mniejszym stopniu funkcją przypadku.

Decydując o udziale w postępowaniu sądowym, należy zakładać, że będziemy mieli do czynienia z sądem, który oczekuje od stron pomocy w rozwiązaniu sporu i darzy je zaufaniem. Ten kredyt zaufania będzie istniał dopóty, dopóki strony przez własne zachowanie go nie utracą. Często sama treść pozwu może skompromitować wiarygodność powoda, choć obiektywnie jego prawa wymagać będą słusznej ochrony. Odbudowanie raz utraconej wiarygodności jest - nawet jeżeli nie niemożliwe - to na pewno trudne i długotrwałe.

Budowanie zaufania sądu do strony jest podstawowym zadaniem pełnomocnika procesowego - zarówno w stadium przedprocesowym, jak i podczas samego procesu. Adwokat jest pierwszym sędzią w sprawie swojego klienta i musi umieć ocenić słuszność i uczciwość jego intencji. Pełnomocnik procesowy nie będzie w stanie właściwie reprezentować strony, jeśli wcześniej nie uzgodni z nią, jakie żądania, jakie stanowisko i argumenty będą używane w postępowaniu, tak aby prowadzenie procesu było podporządkowane wskazanej wyżej naczelnej zasadzie budowania wiarygodności strony w oczach sądu. Podejmując się reprezentacji strony i godząc się jednocześnie na to, by jej stanowisko prezentowane było w sposób niezgodny z dobrą wiarą, adwokat musi liczyć się z tym, że jego wiarygodność zawodowa dozna uszczerbku. W efekcie tracić on będzie zaufanie, jakim z reguły obdarza go sąd. Zaufanie to jest zaś wyznacznikiem pozycji zawodowej adwokata, warunkiem koniecznym prawidłowego wykonywania przez niego powierzonej mu funkcji oraz jego jedynym istotnym kapitałem.

Ostateczna decyzja o przyjęciu sprawy musi być poprzedzona rozpoznaniem wszystkich faktów mających znaczenie z punktu widzenia prawa oraz przedstawieniem klientowi własnej oceny tych faktów i możliwych do sformułowania na ich podstawie słusznych i prawnie uzasadnionych żądań. Warunkiem koniecznym zlecenia jest przy tym obustronne zaufanie: zarówno klienta do pełnomocnika, jak i pełnomocnika do klienta. Podstawą tego zaufania jest uzgodnienie możliwych do osiągnięcia celów i wyjaśnienie klientowi, które z jego oczekiwań i żądań są zasadne. Przyjmując zlecenie, nie stajemy się najemnikami klienta, lecz podejmujemy się ochrony jego usprawiedliwionych interesów.

W każdym sporze istnieje problem centralny, którego rozwiązanie umożliwia rozwiązanie wszystkich następnych. Jego natura i tożsamość nie od razu muszą być jasne. Analiza faktów mających znaczenie z punktu widzenia przepisów, które mogą być zastosowane, wymaga przede wszystkim analizy pewności i wiarygodności dowodów. Nie bez znaczenia jest też ustalenie stopnia bezpośredniości i adekwatności związków przyczynowych między elementami stanu faktycznego a skutkami ekonomiczno-prawnymi będącymi przyczyną sporu. Niezbędna jest przy tym znajomość wszystkich faktów, ponieważ okoliczności, które początkowo wydają się nieważne, po wszechstronnej analizie sprawy mogą nabrać pierwszorzędnego znaczenia.

To, co dla pełnomocnika jest pracą codzienną, dla klienta jest zawsze sytuacją nadzwyczajną, związaną z dużym stresem. Poczucie niesprawiedliwości, groźba szkody uruchamiają emocje. Te z kolei uniemożliwiają stronie rozpoznawanie tego, co w sprawie ma istotne znaczenie. Z tego względu wywiad z klientem, mający na celu ustalenie stanu faktycznego, jest trudny i czasochłonny, ale niezwykle istotny. Ważnym problemem staje się ocena dowodów wskazywanych przez mocodawcę. Często klient traktuje twierdzenia własne jako dowody nie do obalenia, nie dysponuje jednak odpowiednimi dokumentami i nie potrafi wskazać osób, których zeznania stanowiłyby wiarygodne potwierdzenie jego tez. Ilość informacji, które pełna emocji strona nam ujawnia, jest ogromna, lecz prawie zawsze nieprzydatna. Doświadczenie zawodowe i znajomość prawa uczą oddzielać okoliczności istotne od nieistotnych. Nieumiejętna selekcja faktów przez pełnomocników, zarażonych emocjami klienta, bywa zmorą sądu i powoduje zniechęcenie, które często przyczynia się do przewlekłości postępowania. Nie bez znaczenia jest tu też metoda pracy narzucona modelem procedury cywilnej oraz tradycja improwizacji w procesie połączona z tradycją braku przygotowania rozprawy, niechęci do koncentracji materiału dowodowego i przeprowadzenia rozpraw w czasie kolejnych, następujących po sobie dni. Wielu pełnomocników nadużywa tego modelu procedury, świadomie zaciemniając obraz sporu, zamiast dążyć do jego wyjaśnienia. Często tego typu nadużywanie praw procesowych mylnie utożsamia się z pojęciem strategii procesowej. Jeżeli jednak przyjmiemy, że naczelnym zadaniem jest utrzymanie własnej wiarygodności i walka z drugą stroną procesu o zaufanie sądu, to należy stwierdzić, że nadużywanie praw procesowych wyrządza klientowi szkodę.

Manipulacja stanem faktycznym zawsze powoduje nieufność sądu. Jeżeli w takiej manipulacji uczestniczy pełnomocnik, to on także traci zaufanie sędziego, trwoniąc w ten sposób swój największy atut. Pomijanie faktów istotnych, których nie można nie zauważyć, oczywiste nadużywanie wykładni literalnej w celu wywodzenia korzystnych dla klienta skutków, przy jednoczesnym ignorowaniu celu gospodarczego, jakiemu ma służyć norma prawna, to szybka i skuteczna droga do utraty wiarygodności w oczach sądu i kolegów adwokatów. Świat jest mały, zwłaszcza ten zawodowy. Utrata zaufania w środowisku następuje szybko i skutecznie. Nie pozostawia wyboru i w efekcie zmusza do wykonywania zawodu w sposób pełen nadużyć i polegający na rozsiewaniu destrukcji. Żaden poważny i profesjonalny klient nie będzie współpracował z pełnomocnikiem o nadszarpniętej reputacji.

Przesada i teatralne gesty w ustnych i pisemnych wystąpieniach pełnomocnika są przy tym z reguły dowodem i ilustracją ignorancji. Obrażają inteligencję sądu, któremu winni jesteśmy szacunek. Sędziowie widzą więcej, niż nam się wydaje. Cenią profesjonalizm. Umiar, powściągliwość i rzeczowa polemika pozbawiona inwektyw i określeń świadczących o naszym osobistym stosunku do strony przeciwnej i jej pełnomocnika - to nasz obowiązek wynikający z zasad etyki zawodowej i służący bardziej naszym interesom i naszej zawodowej reputacji niż ochronie strony przeciwnej. Ulegając prowokacjom i wdając się w agresywny spór z prowokującym nas przeciwnikiem, używając określeń w rodzaju: nonsens, absurd czy kłamstwo, jako prawnicy stajemy się podobni postaciom z karykatur Deaumiera.

Jedynym sposobem umożliwiającym pełnomocnikowi zbudowanie wiarygodności i atmosfery zaufania jest wierne i obiektywne odtworzenie pełnego stanu faktycznego, przygotowanie jak najkompletniejszego materiału do procesu, właściwe określenie wszystkich kwestii spornych oraz kompletne i transparentne przygotowanie i zorganizowanie wszystkich dowodów. Dopiero na tak ułożonym fundamencie można skutecznie zbudować argumentację i przedstawić przekonujące stanowisko akcentujące słuszne prawa i interesy klienta. Taki sposób reprezentacji strony ułatwi zadanie sądowi, przyspieszy rozwiązanie sporu i niejednokrotnie doprowadzi do zawarcia ugody, również w trakcie toczącego się procesu. W wypadku braku ugody umożliwi zaś uczciwą polemikę co do istotnego charakteru udowodnionych faktów i ich skutków, zarówno w sferze stosunków gospodarczych, jak i prawnych.

Wykonywanie zawodu w sposób zapewniający adwokatowi zaufanie klienta, sądu i przeciwnika procesowego, oprócz uczciwości zawodowej, wymaga konkretnych praktycznych umiejętności i odpowiedniej metody pracy. Obsługa prawna podmiotów gospodarczych zawsze wymaga poznania specyfiki działalności klienta oraz związanego z nią ryzyka. Klienci zgłaszają się do kancelarii na różnych etapach sporu, nierzadko już w trakcie procesu lub, co gorsza, po niekorzystnym wyroku w I instancji. Adwokat musi umieć sprawnie i rzetelnie określić wszystkie kluczowe okoliczności faktyczne sprawy oraz zidentyfikować i ocenić dostępne środki dowodowe. Pozwoli mu to w sposób obiektywny zważyć stanowisko i żądania klienta w świetle podstawowych zasad prawa, dobrej wiary i współżycia społecznego oraz określić, które z jego interesów zasługiwać będą na ochronę w oczach sądu, a którym żądaniom sąd odmówi ochrony. To z kolei pozwoli na dobranie odpowiedniej strategii procesowej, określenie najbardziej prawdopodobnego kalendarza procesu, szans na jego korzystne zakończenie oraz pozwoli klientowi podjąć racjonalną decyzję co do tego, czy w ogóle warto toczyć spór.

Klarowne zaprezentowanie klientowi możliwości, szans i zagrożeń jest równie ważne jak pełne przedstawienie rzeczywistego stanu faktycznego przez klienta. Transparentna i stała komunikacja między mocodawcą i jego pełnomocnikiem stanowi klucz do zwycięstwa. Innym kluczowym elementem bywa szybkość działania. Coraz częściej warunkiem skutecznego wykonania zapadłego orzeczenia jest zabezpieczenie roszczenia przed procesem lub w trakcie procesu. Decydujące mogą być przy tym nie tylko dni, lecz nawet minuty, w których kancelaria podejmuje swoje działania (patrz rozdział 1 niniejszej publikacji). Pamiętać trzeba, że korzystny wyrok stanowi zaledwie pierwszy etap dochodzenia roszczenia; często jego egzekucja jest równie skomplikowana i długotrwała (czego przykład można znaleźć w rozdziale 2 niniejszej publikacji).

Nie wątpiąc w opinię genialnego stratega Carla von Clausevitza, który twierdził, że żaden plan nie przetrwa bitwy, jesteśmy jednocześnie przekonani, że rzetelne przygotowanie do procesu znacząco zwiększa szanse na końcowy sukces. Przygotowanie takie wymaga zrozumienia potrzeb klienta, specyfiki powstałego problemu oraz szans na jego rozwiązanie. Niezbędna jest także umiejętność przewidywania. Brak przemyślanego planu działania powoduje, że wyrok nierzadko staje się funkcją przypadku (o czym świadczy kazus naszego przeciwnika opisany w rozdziale 4 niniejszej publikacji).

Niezależnie od fazy postępowania warto na początku współpracy z klientem sporządzić memorandum procesowe, w którym znajdą się: szczegółowy opis stanu faktycznego (sporządzony na podstawie dokumentów i rozmów z klientem i przez niego zaakceptowany), analiza prawna wraz z rekomendowanym sposobem postępowania oraz wskazanie okoliczności wymagających udowodnienia i środków dowodowych, którymi może dysponować strona. Ta swoista mapa postępowania służy nam jako drogowskaz, wskazuje na podstawowe problemy i zagrożenia procesowe oraz cele, jakie chcemy zrealizować. Oczywiście dynamika procesu będzie wymuszała niezbędne korekty, ale jako punkt wyjścia mapa taka jest nieoceniona zarówno z punktu widzenia strategicznego, jak i dla prawidłowej komunikacji z klientem.

Mamy nadzieję, że lektura przygotowanych przez nas opisów i komentarzy do spraw, z jakimi mieliśmy do czynienia w naszej praktyce, ukaże Państwu procesy w ich różnorodności i pozwoli lepiej zrozumieć, jak złożona jest rola prawnika w rozwiązywaniu sporów sądowych. Liczymy także na to, że niniejsza publikacja będzie stanowić wkład w rozwój wiedzy o praktycznych problemach i metodach znajdujących zastosowanie w pracy pełnomocnika procesowego i przyczyni się przez to do wzmacniania rządów prawa.

Tomasz Wardyński

Autorzy fragmentu:

Rozdział1
Bezskuteczność zawarcia umowy sprzedaży nieruchomości dokonanej z naruszeniem roszczeń wynikających z umowy powierniczego zlecenia nabycia nieruchomości

1.Niewierny powiernik - stan faktyczny sprawy przedstawiony przez klienta

Inwestor z kapitałem hiszpańskim, działający w branży deweloperskiej, poszukiwał w Polsce w latach 2005-2006 atrakcyjnych gruntów pod zabudowę mieszkaniową. W okresie boomu nieruchomościowego rynek należał do sprzedającego. Transakcje zawierane były bardzo szybko, deweloperzy często wręcz podbierali sobie grunty, np. oferując, że pokryją podwójną wartość zadatku z wcześniejszej umowy przedwstępnej sprzedaży oraz zapłacą wyższą cenę za nieruchomość.

Dwaj obywatele Królestwa Hiszpanii (wspólnicy) jeszcze przed zarejestrowaniem spółki celowej w Polsce zawarli we własnym imieniu umowę zlecenia, na mocy której zaufana osoba zobowiązała się do nabycia - za środki i na rzecz tychże wspólników, ale w imieniu własnym - prawa użytkowania wieczystego nieruchomości wraz z prawem własności posadowionego na niej budynku (nieruchomość). Osobą tą był obywatel polski poznany na jednym ze spotkań biznesowych, mówiący biegle po hiszpańsku (powiernik). Nieruchomość została wystawiona przez miasto X na...

Pełna treść dostępna po zalogowaniu do LEX