Mednis Arwid, Prawo do prywatności a interes publiczny

Monografie
Opublikowano: Zakamycze 2006
Rodzaj:  monografia
Autor monografii:

Prawo do prywatności a interes publiczny

Autor fragmentu:

Wstęp

Sfera prywatności człowieka, wolna od ingerencji innych osób, stopniowo się kurczy. Chcąc zachować anonimowość, odizolować się od innych, mieć kawałek przestrzeni wyłącznie dla siebie, zmagaliśmy się i zmagamy z ciekawością bliźnich, problemami mieszkaniowymi czy wymaganiami urzędowej biurokracji. Obecnie zagrożeniom tym sprzyja nowy czynnik: coraz szybszy rozwój technologii ułatwiających zdobywanie informacji. Technologia to jednak tylko medium, źródła zaś zagrożeń naszej prywatności pozostały te same. Ludzkiej ciekawości sprzyja z pewnością także działalność mediów, które w walce o rynek są gotowe przekroczyć każdą barierę, powołując się na prawo do informacji bądź ochronę interesu publicznego . Odrębną kwestią jest mniej lub bardziej uzasadniona potrzeba ochrony naszego bezpieczeństwa czy prawidłowego funkcjonowania instytucji państwowych .

Współczesne technologie (stale zresztą rozwijane) doprowadziły do sytuacji, w której prawie każdy może zgromadzić o nas takie informacje, jakich jeszcze 40 lat temu nie byłyby w stanie zebrać tajne służby nawet najbardziej totalitarnych reżimów .

Coraz częściej zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie niosą ze sobą współczesne techniki komunikowania się. Chodzi przede wszystkim o Internet - wygodny środek komunikacji i załatwiania spraw, a przy tym kopalnię informacji. Internet wydawał się początkowo przestrzenią anonimową, z czasem jednak medium to stało się doskonałym narzędziem zdobywania informacji na temat jego użytkowników.

Gromadzenie informacji odbywa się częściowo za naszym przyzwoleniem, często bowiem na przykład nasz pracodawca umieszcza na stronie WWW noty o kwalifikacjach pracowników wraz z danymi kontaktowymi. Niektórzy tworzą własne strony internetowe z opisem swojej działalności i zainteresowań. Częściej jesteśmy jednak narażeni na naruszenia prywatności bez naszej wiedzy, a już z pewnością wbrew naszej woli. Samo surfowanie w Internecie może być źródłem wiedzy na temat naszych zainteresowań. Pomagają w tym m.in. tzw. cookies, czyli porcje danych, które za pomocą aplikacji implementowanej na serwerze umożliwiają śledzenie sesji generowanych przez indywidualnego użytkownika. Dostęp do nich pozwala się zorientować, jakie strony użytkownik odwiedzał. Stąd już tylko krok do marketingowego wykorzystania takich informacji. Na większe szkody mogą nas narazić zakupy w sieci dokonywane za pomocą karty kredytowej. Nawet jeśli podany przez nas numer karty nie zostanie "przechwycony" w trakcie transakcji, zawsze istnieje niebezpieczeństwo kradzieży bazy danych z numerami kart, jak stało się w przypadku użytkowników MasterCard robiących zakupy w jednym z największych sklepów on-line, których dane zostały skradzione przez czternastoletniego hakera . Nasza korespondencja elektroniczna i komunikacja telefoniczna są śledzone przez systemy wywiadowcze, takie jak amerykańsko-brytyjski Echelon, wykrywający na przykład określone słowa użyte przez nadawcę. Posiadacz telefonu komórkowego musi być świadomy, że jeśli telefon jest włączony, miejsce pobytu jego właściciela jest znane operatorowi sieci, a co za tym idzie, może być znane firmom oferującym swoje usługi na danym terenie oraz na przykład pracodawcy. Oczywiście nie musimy korzystać z Internetu, telefonu komórkowego ani kart kredytowych. Ale na spacerze też możemy być obserwowani. Na ulicach śledzi nas coraz większa liczba kamer, nie mówiąc już o satelitach zdolnych do przekazania dokładnego obrazu z każdej części świata. Kredyt w banku, zakup telewizora na raty, kupno telefonu to konieczność podania danych osobowych. Nawet zakupy w zwykłym sklepie mogą w niedalekiej przyszłości stać się udręką dla osób wrażliwych na punkcie ochrony swojej prywatności. Testuje się obecnie nowe rodzaje etykiet, m.in. chipy oparte na technologii RFID , umożliwiające śledzenie zachowań konsumentów . Można się spodziewać, że takie informacje zechcą wykorzystać dostawcy towarów w celu składania nam odpowiednich ofert. Nawet jeśli tego unikniemy, pamiętajmy wszakże o wścibskich sąsiadach oraz o tym, że wiele informacji o sobie dostarczamy nieświadomie, na przykład wyrzucając na śmietnik korespondencję z adresem lub wyciągi z banku. Również mieszkając na odludziu, nie unikniemy podstawowych ograniczeń prywatności wynikających z istnienia ewidencji ludności czy rejestru gruntów, w których mogą figurować nasze dane .

Czy powyższe konstatacje oznaczają, że pozbywamy się stopniowo potrzeby prywatności, a więc potrzeby autonomii i związanej z nią potrzeby zachowania pewnej sfery wyłącznie dla siebie? Moim zdaniem nie. Potrzeba ta jest i pozostanie jedną z najważniejszych potrzeb jednostki, pomimo jej zróżnicowania w poszczególnych obszarach kulturowych, a nawet w obrębie każdego z nich (będzie o tym mowa w dalszej części niniejszej pracy). Rzecz jednak w tym, że większość wspomnianych ograniczeń i zagrożeń prywatności to działania dla dobra obywateli. Kamery wideo w miejscach publicznych mają służyć bezpieczeństwu publicznemu. Operator telekomunikacyjny chce posiadać jak najwięcej danych na nasz temat, aby ułatwić windykację należnych kwot lub wręcz uniknąć niewypłacalnych użytkowników, a tym samym obniżyć koszty swojej działalności, co z kolei może mieć wpływ na ceny jego usług, a więc jest korzystne dla szerokiego grona klientów. Firmy tworzą coraz bardziej zindywidualizowane oferty, ale po to, aby dotrzeć do nas z produktem "szytym na miarę", potrzebują coraz więcej danych... Przykłady można mnożyć.

Stwierdzenie, że granica prywatności stopniowo się przesuwa, zawężając obszar wolny od ingerencji innych osób, jest więc uzasadnione. Nowe technologie ułatwiły nam życie, ale korzystając z nich, coraz bardziej ułatwiamy innym wgląd w nasze sprawy osobiste. Nasz stosunek do prawa do prywatności nie uległ jednak zasadniczym zmianom, nadal odczuwamy bowiem potrzebę zachowania wyłącznej kontroli nad swoimi sprawami osobistymi, potrzebę tajemnicy, a często także odizolowania się od innych. Nie wyobrażamy już sobie jednak życia bez Internetu, dzięki któremu niedługo będziemy załatwiać większość naszych spraw (od pracy na odległość, poprzez zakupy, po głosowanie w wyborach). Poruszanie się w cyberprzestrzeni musi się jednak wiązać ze zmianą naszego stosunku do ochrony prywatności.

Kilkadziesiąt lat temu nie było takich możliwości gromadzenia i przetwarzania (opracowywania) informacji o ludziach, jakie daje współczesna technika. Identyfikacja, a więc fizyczny dostęp do obywatela, była utrudniona. Dziś dostęp ten jest stosunkowo łatwy, co więcej - uczestnicząc w życiu społecznym i korzystając z postępu technologicznego, sami na tego typu ograniczenia naszej wolności przyzwalamy. Ochrona prywatności nie polega więc już przede wszystkim na ochronie przed ingerencją innych osób w nasze życie, ale na tym, że powinniśmy być świadomi ewentualnych zagrożeń i ograniczeń, a także na tym, że ewentualne ograniczenia prywatności powinny być proporcjonalne do celów, jakim służą.

Szczególną rolę w tak rozumianej ochronie prywatności odgrywa prawo. Wspomniane wyżej przesunięcie akcentu z ochrony przed naruszeniami prywatności na kontrolę nad nimi doskonale widać na przykładzie ewolucji europejskiego ustawodawstwa z zakresu ochrony danych osobowych. Zagadnienie to będzie szerzej omówione w dalszej części książki, jednak warto choćby wspomnieć, że obecnie ustawodawstwo to nie przewiduje takich barier dla przetwarzania danych, jakie istniały w latach 70. XX w., a raczej kładzie nacisk na obowiązek informowania osób, których dane dotyczą, a także na zasadę adekwatności przetwarzania danych do celu tego przetwarzania. Jednocześnie kontrolę sprawowaną do tej pory przez sądy ex post, obecnie sprawują w wielu krajach wyspecjalizowane organy państwowe.

Prawo do prywatności nie jest prawem bezwzględnym, podlega pewnym ograniczeniom, tak jak większość praw i wolności obywatelskich. Przedmiotem mojego zainteresowania w niniejszej książce jest miejsce tego prawa w hierarchii wartości określonej normami prawnymi służącymi w pierwszej kolejności ogółowi społeczeństwa. Mówiąc o normach prawnych, mam na myśli te, które w powszechnym mniemaniu służą w pierwszym rzędzie umocnieniu i rozwojowi społeczeństwa jako całości. Dlatego poniższa analiza jest ograniczona do sfery prawa publicznego, tj. do tej części systemu prawa, która bezpośrednio służy realizacji interesu publicznego. Jeśli zakładamy związek pomiędzy wartościami wyznawanymi przez społeczeństwo (lub raczej jego większość), musimy założyć, że ustawodawca posiada demokratyczną legitymację do stanowienia prawa. Tylko wtedy wartości społeczne mogą znaleźć najpełniejsze odzwierciedlenie w systemie prawnym. Książka odnosi się przede wszystkim do prawa polskiego, ale nie brak w niej odniesień do innych systemów prawnych. Metodologicznie sprowadza się do analizy materiału normatywnego i orzecznictwa, również w ujęciu historycznym, i próby "odkodowania" miejsca, jakie współczesny ustawodawca przyznaje prawu do prywatności wśród innych, chronionych przez prawo wartości ogólnospołecznych. Opieram się również na literaturze przedmiotu, w tym z zakresu prawa cywilnego, w której obszernie omówiono pojęcie prawa do prywatności. Uznałem również za niezbędne omówienie potrzeby prywatności u człowieka - w tym wypadku odwołuję się do literatury z zakresu psychologii, psychologii społecznej i innych nauk, a także do badań własnych, które przeprowadziłem wśród studentów Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

W pierwszej kolejności (rozdział I) odniosę się do samego pojęcia prawa publicznego, ustalając jednocześnie interesujący mnie obszar prawa. Normy prawa publicznego są narzędziem realizacji interesu publicznego , dlatego niezbędne będzie również odniesienie się do pojęcia interesu publicznego, sposobu jego formułowania oraz do podstawowych zagadnień z aksjologii prawa publicznego.

Jak już wspomniałem, istotna będzie również analiza pojęcia prywatności (rozdział II) oraz prawa do prywatności (rozdział III). Granice obu pojęć nie są jasno określone, dlatego analizując potrzebę prywatności, sięgam do wspomnianej literatury z zakresu psychologii, a w przypadku prawa do prywatności - przede wszystkim do koncepcji cywilistycznych i orzecznictwa w sprawach cywilnych.

Następnym krokiem będzie próba usytuowania prawa do prywatności w prawie publicznym. Chodzi o odpowiedź na pytanie, na ile prawo publiczne chroni prywatność (a więc, czy jej ochrona leży w interesie publicznym). W tym miejscu pomocna będzie koncepcja publicznych praw podmiotowych (omówiona w rozdziale IV).

Następnie podejmę próbę określenia dóbr, których ochrona uzasadniałaby ingerencję w prawo do prywatności lub jego ograniczenie (interes publiczny w znaczeniu węższym). Jednocześnie dokonam przeglądu polskiego ustawodawstwa pod kątem celowości przewidzianych w nim możliwości ograniczenia prawa do prywatności oraz analizy dóbr ogólnospołecznych, których ochrona uzasadnia takie ograniczenia (rozdział V).

Aby określić miejsce prawa do prywatności względem wartości składających się na pojęcie interesu publicznego, należy odpowiedzieć na następujące pytania:

-

czy ochrona prawa do prywatności leży w interesie publicznym?

-

ochrona jakich dóbr (wartości) usprawiedliwia ograniczenie tego prawa?

-

czy można dokładnie zdefiniować zawartość treściową dóbr, których ochrona usprawiedliwia ograniczenie prawa do prywatności?

Prywatność jest tak istotną potrzebą człowieka, że jej prawna ochrona wydaje się rzeczą naturalną. Prawo do prywatności należy do podstawowych praw (wolności) człowieka, chronionych przepisami konstytucyjnymi oraz umowami międzynarodowymi, o których będzie mowa w dalszej części pracy. Pomimo to, jak wynika z dalszych rozważań, nie wszystkie aspekty prywatności są chronione przez prawo publiczne w równym stopniu. Postaram się udowodnić, że prawo do prywatności nie może być uznane za publiczne prawo podmiotowe. Współczesny ustawodawca obejmuje bowiem szczególnym reżimem o charakterze publicznoprawnym pozyskiwanie i obrót danymi osobowymi, pozostałe aspekty prywatności pozostawiając raczej w gestii tradycyjnych, cywilnoprawnych metod ochrony.

Prawo do prywatności podlega oczywistym ograniczeniom ze względu na wartości składające się na interes publiczny. Interes ten może być wyrażony w przepisach prawa lub aktach władzy, jednak współczesne standardy demokratycznego państwa prawa ograniczają katalog dóbr ogólnospołecznych, których ochrona uzasadnia ograniczenie praw i wolności jednostki (w tym prawa do prywatności), wskazując jednocześnie, że ograniczenie tych praw powinno wynikać wyłącznie z przepisów prawa. Wartości te zostały zresztą wskazane w wielu obowiązujących normach prawnych (Konstytucja RP, Europejska Konwencja Praw Człowieka), jednak zdefiniowanie tych dóbr jest znacznie utrudnione lub wręcz niemożliwe, choćby ze względu na zmieniające się znaczenie niektórych ze wspomnianych pojęć (na przykład pojęcia porządku publicznego). Stąd - co będę się starał udowodnić - skuteczność ochrony naszej prywatności zależy obecnie w większym stopniu od praktyki stosowania prawa, orzecznictwa i gwarancji proceduralnych (na przykład przy ocenie stosowania zasady proporcjonalności ograniczeń praw obywatelskich do funkcji tych ograniczeń) niż od treści normy prawnej.

Niniejsza praca ma charakter przekrojowy. Z teoretycznego punktu widzenia musi poruszać wiele zagadnień pojęciowych oraz teoretycznych i dlatego stanąłem wobec dylematu, gdy chodzi o cytowanie wykorzystanej literatury i przywoływanie poglądów dotyczących różnych, pojawiających się w pracy zagadnień teoretycznych. Jest bowiem jasne, że dziś każda ustawa, każde orzeczenie, każde rozwiązanie prawne (instytucja) ma bogatą literaturę i komentarze. Równie obszerną literaturę ma każde zagadnienie teoretyczne i pojęciowe, przez które musiałem przejść. Bardzo często jest to rozległa dyskusja teoretyczna. Istotą tej książki nie jest jednak ani dyskusja na poszczególne tematy teoretyczne, ani ustosunkowanie się do poglądów komentatorów w poszczególnych dziedzinach, lecz zagadnienie będące tematem pracy, czyli relacja pomiędzy prawem do prywatności a interesem publicznym, które nie ma właściwie w Polsce literatury. W związku z tym podjąłem decyzję, by nie umieszczać tutaj omówienia poglądów na poszczególne tematy.

Obszerna literatura związana z tematyką pracy została zamieszczona na końcu, w przypisach zaś podaję wyłącznie literaturę, którą cytuję bądź do której bezpośrednio odwołuję się w treści.

Autor fragmentu:

RozdziałI
Prawo publiczne i jego aksjologia

1.1.O prawie publicznym

Jak wspomniałem, niniejsza praca jest próbą określenia miejsca i wzajemnej relacji dwóch wartości: prawa jednostki do ochrony sfery życia prywatnego oraz interesu publicznego.

Zakres pracy został zawężony do sfery prawa publicznego, a więc będzie mowa o miejscu, jakie prawo do prywatności zajmuje względem wartości składających się na pojęcie interesu publicznego, przy uwzględnieniu hierarchii wartości społecznych i ich odbicia w normach prawnych.

Interesuje mnie rola, jaką współczesny ustawodawca przypisuje w obrębie prawa publicznego prawu do prywatności, czy i dlaczego przewiduje ograniczenia tego prawa. W pytaniu: "dlaczego?" mieści się zagadnienie zawartości pojęcia "interes publiczny". Mówiąc o wzajemnych relacjach obu wartości, mamy najczęściej na myśli konflikt pomiędzy nimi. Należy jednak pamiętać, że ochrona prawa do prywatności może leżeć w interesie publicznym, i to nie tylko w perspektywie ogólnospołecznej, ale również ze względu na osiągnięcie konkretnego celu publicznego...

Pełna treść dostępna po zalogowaniu do LEX