Błaszczak Łukasz, Powództwo oczywiście bezzasadne. Art. 191(1) k.p.c.

Monografie
Opublikowano: WKP 2021
Rodzaj:  monografia
Autor monografii:

Powództwo oczywiście bezzasadne. Art. 191(1) k.p.c.

Autor fragmentu:

Wprowadzenie

Wprowadzona nowelizacją z 2019 r. instytucja powództwa oczywiście bezzasadnego znalazła odzwierciedlenie w przepisie art. 1911 k.p.c. Już z samego założenia instytucja ta miała na celu zapobieganie wszelkim przejawom kwerulanctwa i niepotrzebnego angażowania organów sądowych w rozpoznawanie żądań upozorowanych i z istoty oczywiście bezzasadnych. Procedowanie w przypadku tego rodzaju żądań pochłania czas i pracę potrzebną na prowadzenie czynności w sprawach rzetelnie wytoczonych. W uzasadnieniu projektu nowelizującego przepisy procedury cywilnego wskazano, że remedium na ten stan rzeczy upatrywano między innymi w instytucji powództwa oczywiście bezzasadnego . Tak obrany kierunek oparty został na zaleceniach nr R(84)5 Komitetu Ministrów Rady Europy dla Państw Członkowskich dotyczących zasad procedury cywilnej zmierzających do usprawnienia wymiaru sprawiedliwości. Stosownie do nich, w razie wszczęcia przez stronę oczywiście bezzasadnego postępowania, sąd powinien dysponować możliwością rozstrzygnięcia sprawy w uproszczonej procedurze, z możliwością nałożenia na stronę grzywny lub obowiązku zapłaty odszkodowania (zasada 2 pkt 1) . W wypadku spraw oczywiście bezzasadnych skład sądu odwoławczego powinien być ograniczony do jednego sędziego . Na skutek nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego z 2019 r. uproszczenie procedury sądowej w sygnalizowanym aspekcie sprowadzono między innymi zarówno do rezygnacji z wydłużonego postępowania, jak i do pominięcia wszelkich czynności związanych z nadaniem zwykłego biegu pismu procesowemu, jakim jest pozew. W taki oto sposób postępowanie z pozwu oczywiście bezzasadnego w założeniu miało stanowić rozwinięcie znanej już w postępowaniu nieprocesowym instytucji z art. 514 § 2 k.p.c. , w myśl którego sąd na posiedzeniu niejawnym, nie wzywając zainteresowanych do udziału w sprawie, może oddalić wniosek (wszczynający postępowanie nieprocesowe), z którego treści wynika oczywisty brak uprawnienia wnioskodawcy. Uznając, że zastosowanie tej instytucji przyniosło korzyść na gruncie postępowania nieprocesowego, właściwe stało się adaptowanie tego rozwiązania na gruncie procesu cywilnego. I w tym leży zasadniczy problem, ponieważ ustosunkowując się do nowelizacji, można odnieść wrażenie, że zwyciężył przede wszystkim pragmatyzm rozstrzygania spraw cywilnych, kosztem innych naczelnych wartości, które powinny przyświecać każdemu postępowaniu sądowemu. Postulat szybkości i efektywności postępowania nie może wypaczać zasadniczego celu postępowania ani prowadzić do naruszenia prawa jednostki w zakresie uzyskania ochrony prawnej, bez względu na to, czy zajmuje ona pozycję powoda, czy pozwanego . Podobny wniosek można wyprowadzić, gdy chodzi o realizację prawa do sądu czy wreszcie zasady równości stron procesowych. O ile pomysł zamieszczenia tej instytucji w regulacji Kodeksu postępowania cywilnego oceniam pozytywnie, o tyle mam poważne wątpliwości natury konstytucyjnej, gdy chodzi już o poszczególne rozwiązania towarzyszące tej konstrukcji. Prawo sądowe powinno czerpać i pozostawać w harmonii z wartościami wyrażonymi mniej lub bardziej jednoznacznie w Konstytucji RP, bez których nie sposób wyobrazić sobie funkcjonowania procesu sądowego jako elementu systemu prawnego demokratycznego państwa prawa . Zestawiając to z samą ideą, jaka przyświecała ustawodawcy, należałoby podnieść, że postęp w nowelizacji współczesnego prawa cywilnego procesowego nie może następować kosztem utrwalonej, uzasadnionej i wypracowanej tradycji, o której bardzo często, podążając za tym postępem, zapominamy . Idea postępu wywołuje nie mniej kontrowersji niż idea tradycji. Gdy ta pierwsza tęsknota ludzka egzaltuje wartości tego, co stare, to ta druga wyraża marzenia o rozpoczynaniu rzeczy od nowa . I w tym niekiedy leży cały problem. Bez względu jednak na to tradycja nie jest i nie może być hamulcem postępu, lecz konieczną jego podstawą, pomostem między tym, co było, a tym, co jest i co się aktualnie dzieje .

W tym znaczeniu, podejmując jakąkolwiek próbę nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego, powinniśmy zwracać uwagę na dotychczasowy dorobek nauki i koncepcje, które niekiedy mają charakter nieprzemijający. Zlekceważenie znaczenia i wartości dorobku myśli prawniczej nie pomaga procesowi tworzenia nowych instytucji na płaszczyźnie prawa procesowego cywilnego. Nie może być tak, że potrzeba usprawnienia postępowania sądowego będzie odbywała się bez głębszej refleksji na temat konsekwencji i skutków, jakie dana instytucja będzie w przyszłości wywoływała. I nie chodzi tu już o samo dobro wymiaru sprawiedliwości (w rozumieniu sprawności funkcjonowania sądów i procedur sądowych), ale przede wszystkim o to, aby procedura cywilna zapewniała rzeczywistą ochronę prawną jednostce, i to z poszanowaniem jej wszelkich gwarancji procesowych .

Wątpliwości, które powstały w związku z instytucją powództwa oczywiście bezzasadnego, starałem się przedstawić w ramach niniejszego opracowania, głównie konfrontując je z odrębnościami proceduralnymi związanymi z wytoczeniem tego rodzaju powództwa. Praca w tym aspekcie ma przede wszystkim walor dogmatyczny.

Poddając analizie instytucję powództwa oczywiście bezzasadnego, należało umieścić ją w określonym modelu badawczym (w określonej perspektywie badawczej). Praca została podzielona na cztery rozdziały, z których każdy stanowi osobny przedmiot analizy i na podstawie każdego z nich sformułowane zostały określone tezy badawcze.

Rozdział pierwszy został poświęcony zagadnieniom wprowadzającym ze wskazaniem na to, czy aktualne na dzień dzisiejszy jest posługiwanie się pojęciem prawa do powództwa i czy prawo to może być przedmiotem nadużycia. W tym kontekście należało zestawić dotychczasowe poglądy wywiedzione w przedmiocie „prawa do powództwa” z prawem do sądu i ustaleniem, czy przypadkiem emanacją prawa do sądu na gruncie procesu cywilnego nie jest realizacja prawa do powództwa. W dalszej części konieczne stało się zestawienie kwestii przesłanek procesowych i przesłanek materialnoprawnych z powództwem oczywiście bezzasadnym. Na tej podstawie wyprowadzony został wniosek co do prawnej relewancji zarówno przesłanek procesowych, jak i przesłanek materialnoprawnych w kontekście orzekania w przedmiocie powództwa oczywiście bezzasadnego. Ponadto w rozdziale tym analizie poddana została problematyka nadużycia prawa procesowego z przesłaniem, że wystąpienie z żądaniem oczywiście bezzasadnym w określonych okolicznościach może zostać potraktowane jako przejaw nadużycia prawa procesowego, a nie – tak jak do tej pory pojmowano tę kwestię – jako nadużycie prawa podmiotowego w rozumieniu art. 5 k.c. Przeniesienie rozważań na temat nadużycia do rozdziału pierwszego uzasadnione było tym, że problematyka ta poniekąd stała się punktem wyjścia do dalszych rozważań. Jednocześnie w sposób świadomy w rozdziale tym nie zostały zamieszczone uwagi na temat sankcji z tytułu nadużycia, ponieważ perspektywa powództwa oczywiście bezzasadnego wykracza poza regulację art. 1911 k.p.c. i tym samym ocena zasadności zastosowania poszczególnych sankcji musiała zostać poprzedzona innymi jeszcze uwagami. Problem oczywistej bezzasadności powództwa ma charakter wielopłaszczyznowy, stąd też omawiając regulację art. 1911 k.p.c., uzasadnione stało się zwrócenie uwagi na inne przypadki, w których sąd może potraktować powództwo jako oczywiście bezzasadne i wywieść z tego tytułu określone konsekwencje. Zabieg ten o tyle okazał się celowy, że pozwolił faktycznie uchwycić istotę oczywistej bezzasadności, i to w różnych konfiguracjach procesowych.

Rozdział drugi poświęcony został analizie istoty powództwa oczywiście bezzasadnego. Rozważania dotyczą nie tylko regulacji art. 1911 k.p.c., ale również art. 22 u.z.n.k. czy też art. 423 § 2 k.s.h. Podjęta została próba wyjaśnienia konstrukcji oczywistej bezzasadności i przyczyn, które stwarzają podstawy do tej kwalifikacji. Ocenie poddane zostały dotychczasowe poglądy doktryny zaprezentowane jeszcze na tle dawnego Kodeksu postępowania cywilnego (z 1932 r.), jak i te współczesne, a także stanowisko judykatury w tym zakresie. W przedmiotowym kontekście niezwykle cenne okazało się orzecznictwo z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Oceniając istotę powództwa oczywiście bezzasadnego, przyjęto, że konstrukcja ta może opierać nie tylko na ocenie samego roszczenia procesowego, ale wpływ na nią mogą mieć również inne kwestie, jak chociażby warunki udzielenia ochrony prawnej. W konsekwencji uzasadnione stało się poddanie analizie również przyczyn wynikających z prawa materialnego uniemożliwiających skuteczne dochodzenie roszczeń, a to za sprawą zobowiązań naturalnych czy też terminów zawitych. Podobnie zasadne okazało się zestawienie zapatrywań w przedmiocie interesu prawnego, legitymacji procesowej oraz sprzeczności z zasadami współżycia społecznego z możliwością oddalenia powództwa jako oczywiście bezzasadnego. Wreszcie poszukując przesłanek umożliwiających zakwalifikowanie powództwa do wspomnianej kategorii, należało ustalić, czy jest to możliwe w oparciu o przypadek ewidentnego braku podstawy prawnej lub podstawy faktycznej oraz żądań fikcyjnych.

Rozdział trzeci poświęcony został odrębnościom proceduralnym zaistniałym na skutek wytoczenia powództwa oczywiście bezzasadnego. Zwrócono uwagę na aspekty konstytucyjne regulacji art. 1911 k.p.c. oraz podjęto dyskusję naukową w przedmiocie innych skomplikowanych zagadnień, które pojawiają się na tle zastosowania wspomnianej instytucji. Te mające fundamentalne znaczenie zagadnienia zostały przedstawione przy uwzględnieniu autorskiej koncepcji. Podobnie zaprezentowana została autorska koncepcja, gdy chodzi o kwalifikację wyroku wydanego w sprawie z powództwa oczywiście bezzasadnego i jego znaczenie dla samego pozwanego. Omówiono wreszcie uproszczenia, jakie przewidział ustawodawca, gdy chodzi o orzekanie i uproszczony system zaskarżenia wyroku.

Rozdział czwarty poświęcony został sankcji za nadużycie prawa procesowego w związku z wytoczeniem powództwa oczywiście bezzasadnego. Problematyka sankcji została poddana analizie nie tylko w kontekście art. 2262 k.p.c., ale także z punktu widzenia konsekwencji określonych w art. 423 § 2 k.s.h. oraz art. 22 ust. 1 i 2 u.z.n.k. Uzasadnione stało się także zwrócenie uwagi na odpowiedzialność samego pełnomocnika konstruującego powództwo oczywiście bezzasadne. Rozdział czwarty kończą uwagi na temat innych przypadków odpowiedzialności, takich chociażby, jak wytoczenie nieuzasadnionego powództwa actio pro socio (art. 295 § 4 i art. 486 § 4 k.s.h.). Konieczność odwołania się do tej problematyki wynikała z faktu, że w określonych przypadkach już samo wytoczenie powództwa nieuzasadnionego, a nie oczywiście bezzasadnego, może skutkować określonymi sankcjami. W tym znaczeniu jest to więc regulacja szczególna, nieco odbiegająca od innych unormowań. Z uwagi na całościowe potraktowanie zagadnienia sankcji z tytułu nadużycia prawa w postaci wytoczenia powództwa oczywiście bezzasadnego, uzasadnione stało się zwrócenie uwagi na inne sytuacje, unormowane poza Kodeksem postępowania cywilnego.

Mam nadzieję, że praca zainteresuje zarówno przedstawicieli nauki prawa procesowego cywilnego, jak i praktyków (adwokatów, radców prawnych i sędziów), którzy na co dzień stykają się z omawianą problematyką. Zdaję sobie sprawę, że jest to zagadnienie dotychczas nieopracowane, a przez to wiele kwestii mogłoby podlegać innej ocenie. Ujęcie tematu w taki sposób uzasadnione było nie tylko podejściem naukowym do samego zagadnienia, ale również względami praktycznymi, które to właśnie w odniesieniu do tego zagadnienia będą szczególnie widoczne. Jeżeli praca ta, przynajmniej w niewielkim stopniu, przyczyni się do podjęcia dyskusji w przedmiocie problematyki powództwa oczywiście bezzasadnego i w ogóle samej kategorii oczywistej bezzasadności, to wynikająca z tej okoliczności satysfakcja niewątpliwie zrekompensuje mi cały trud włożony w przygotowanie niniejszego opracowania.

Praca uwzględnia stan prawny oraz literaturę na dzień 1.01.2021 r.

***

Z tego miejsca pragnę podziękować Panom Recenzentom: Profesorowi Piotrowi Rylskiemu i Profesorowi Tadeuszowi Zembrzuskiemu za możliwość prowadzenia dyskusji w zakresie poruszanej problematyki i niekiedy cenne uwagi, a także za recenzje wydawnicze.

Nade wszystko głębokie wyrazy wdzięczności składam na ręce Pana Sędziego Dr. Zbigniewa Woźniaka z Sądu Okręgowego we Wrocławiu, który podczas licznych dyskusji zwracał mi uwagę na praktyczne kwestie związane z z instytucją powództwa oczywiście bezzasadnego.

Autor fragmentu:

Rozdział1
Powództwo jako forma ochrony prawnej. Przypadek powództwa oczywiście bezzasadnego a realizacja prawa do ochrony prawnej

1.„Prawo do powództwa” w ujęciu historycznym

Problematyka powództwa oczywiście bezzasadnego z natury rzeczy powinna być poprzedzona uwagami na temat prawa do powództwa, które to zagadnienie szeroko było dyskutowane w doktrynie prawa procesowego cywilnego i to poczynając jeszcze od czasów obowiązywania dawnego Kodeksu postępowania cywilnego do czasów współczesnych .

Ewolucja procesu cywilnego na przełomie XIX i XX wieku sprzyjała rozwojowi myśli i koncepcji na temat ochrony prawnej udzielanej w postępowaniu sądowym. Niewątpliwie przyczyniły się do tego także dziewiętnastowieczne tendencje społeczne, skutkujące potrzebą ponownego określenia obszarów prawa prywatnego i prawa publicznego, a przy tym także ustaleniem właściwego kryterium umożliwiającego przeprowadzenie podziału na prawo publiczne i prawa prywatne . Przewartościowanie celów postępowania cywilnego i uznanie jego publicznego charakteru, samej procedury, a nie praw cywilnych stron i przedmiotu procesu, skutkowało postulatem aktywnego wkraczania państwa w sferę procesu...

Pełna treść dostępna po zalogowaniu do LEX