Derek Michał, Karnoprawne znaczenie woli dzierżyciela dobra prawnego

Monografie
Opublikowano: KIPK.2021
Rodzaj:  monografia
Autor monografii:

Karnoprawne znaczenie woli dzierżyciela dobra prawnego

Autor fragmentu:

Wprowadzenie

Refleksja o istocie ludzkiej nierozerwalnie wiąże się z koniecznością opisania jej relacji z innymi ludźmi. Owa konieczność – zajmująca kulturę europejską od czasów starożytnych – wynika z wyjściowego założenia, że życie człowieka trzeba odnieść do rzeczywistości, w której również żyją „inne jednostki”. Arystoteles w Polityce już na wstępie stwierdził, że: „wszystkim ludziom właściwy jest z natury pęd do życia we wspólnocie” . Powyższa konstatacja przypomina, że interpretacja dziejów ludzkości zawsze była ujmowana w perspektywie związków z drugim człowiekiem. Także Księga Rodzaju, przedstawiając obraz początków świata, opisuje człowieka jako „z natury” relacyjnego i podkreśla, że: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam” . Przedmiotowa kwestia do dziś nie straciła na ważności. Wręcz przeciwnie – może być uznana za jeden z zasadniczych punktów europejskiej idei filozoficznej, politycznej, społecznej i prawnej.

Dostrzeżenie, że człowiek nie jest sam, ale zawsze wśród innych, skutkuje koniecznością oparcia relacji ludzkich na określonych w pewien sposób zasadach . Zasady te współcześnie w państwach demokracji liberalnej zostały ujęte za pomocą prawa stanowionego. Stąd też, jak podniósł L. Morawski: „każda koncepcja prawa musi zająć jakieś stanowisko wobec kwestii, jak rozwiązywać konflikty między prawami jednostki a dobrem wspólnym” . Nie jest bowiem a priori przesądzone, w jakim stopniu w danym porządku prawnym promowana jest wizja indywidualistyczna jednostki, a w jakim wspólnotowa, gdzie poszczególny człowiek jest koniecznym elementem całości.

Dylemat ten można dostrzec w prawie karnym. Prawo karne dotyczy szczególnej relacji, w której obecny jest sprawca, pokrzywdzony oraz cała wspólnota polityczna. Truizmem w tym miejscu byłoby wskazanie, że reakcja karna oznacza dolegliwą ingerencję w dobra karanego. Dolegliwość wkroczenia w sferę wolności jednostki podlegającej odpowiedzialności karnej powoduje, że zastosowanie przez państwo prawa karania wymaga uzasadnienia, usprawiedliwienia . Innymi słowy, aby można było rozważać ukaranie człowieka, w rzeczywistości społecznej musi dokonać się takie zło, które wywoła potrzebę publicznego potępienia.

Prawo karne służy rozwiązaniu konfliktu społecznego, napięcia, które powstało w sferze społecznej. Pytanie jednak, kto znajduje się w tym napięciu. Sprawca i pokrzywdzony? Sprawca i wspólnota polityczna? Sprawca, pokrzywdzony i cała wspólnota polityczna? Poruszana kwestia ma znaczenie niebagatelne. Ustawodawca określa bowiem cele, jakie w jego przekonaniu ma realizować prawo: „ustala, że pewne zachowania są niepożądane, a inne pożyteczne lub wręcz konieczne” . Nie jest wszak oczywiste to, jakie czynniki mają decydować o negatywnym wartościowaniu określonego zachowania. W dalszej kolejności należy ustalić, kiedy aktualizuje się konieczność ochrony danej wartości za pomocą prawa karnego. Oznacza to potrzebę zadania pytania o sens istnienia prawa karnego. Interpretacja konkretnych przepisów wymaga zatem uprzedniej próby odczytania stosunków społecznych: „«stanów rzeczy» odpowiadających pewnemu układowi świata realnego i społecznych odniesień” .

Niniejsza praca koncentruje się na jednym z czynników decydujących o możliwości przypisania odpowiedzialności karnej jednostce, jakim jest wola dzierżyciela dobra prawnego. Istota zagadnienia sprowadza się do tego, czy (a w przypadku odpowiedzi pozytywnej – w jakich warunkach) subiektywne przekonanie podmiotu, w interesie którego została ustanowiona ochrona karnoprawna, ma znaczenie dla określenia sfery stosowania prawa karnego. Oznacza to, że praca dotyczy przypadków, w których bezpośredni przedmiot ataku stanowi dobro prawne, którego nośnikiem jest dzierżyciel. Należy przy tym zauważyć, że rozważania odnoszą się nie tylko do sytuacji, w której za dzierżyciela uznawana jest jednostka. Dobro prawne może bowiem przynależeć także grupie osób (np. rodzinie), spółce cywilnej czy innemu prywatnemu podmiotowi zbiorowemu. Ostatecznie chodzi bowiem nie tyle o dyspozycyjność dóbr o charakterze indywidualnym, ale o to, czy – w perspektywie przypisania odpowiedzialności karnej – określony podmiot może samodzielnie decydować o sposobie postępowania z dobrem, które mu przynależy.

W nauce wskazuje się, że ochrona dóbr prawnych stanowi podstawową rację obowiązywania norm karnych. Sytuacja, w której sprawca, realizując znamiona typu, godzi w objęte ochroną interesy dzierżyciela dobra prawnego, może być potraktowana jako modelowa . Wówczas, gdy osoba, względem której popełniono czyn opisany w ustawie karnej, jest zainteresowana tą ochroną, przypisanie odpowiedzialności karnej w tej mierze nie budzi wątpliwości. Dylemat powstaje wtedy, gdy określone dobro prawne nie stanowi dla jego dzierżyciela wartości zasługującej na ochronę lub osoba taka nie dostrzega potrzeby realizacji ochrony za pomocą prawa karnego. Wynika on z zasadniczego pytania o dopuszczalny zakres paternalizmu państwa w sferze publicznego prawa karania .

Tak zarysowany problem badawczy można uporządkować, dzieląc go na dwa zagadnienia.

Pierwsze z nich dotyczy zgody dzierżyciela dobra prawnego na jego naruszenie bądź narażenie. Na wstępie wypada odnieść się do kwestii terminologicznej. W nauce prawa karnego można spotkać następujące określenia osoby, której dobra zostały naruszone lub narażone czynem sprawcy: „dzierżyciel dobra prawnego” , „dysponent dobra prawnego” , „uprawniony” , „zainteresowany” , „pokrzywdzony” . W książce stosuje się pojęcie „dzierżyciel dobra prawnego” (czasem: „dzierżyciel”). Dzierżyciel dobra prawnego powinien być rozumiany jako: „osoba, w którego faktycznym władaniu dobro pozostaje” . Sens oddaje także określenie – choć nie jest ono wolne od wartościowania – „zainteresowany”. Pozostałe terminy należy zaś uznać za nieadekwatne. Zwrot „dysponent dobra prawnego” sugeruje bowiem już a priori, że osoba nim będąca posiada uprawnienie do dowolnego rozporządzenia dobrem prawnym. Twierdzenie takie należałoby wszak dopiero wykazać w odniesieniu do możliwych przypadków. Podobnie rzecz ma się z „uprawnionym”. Z kolei pojęcie „pokrzywdzony” nie zasługuje na aprobatę z uwagi na fakt, że jeśli rozumie się je jako: „osobę fizyczną lub prawną, której dobro prawne zostało bezpośrednio naruszone lub zagrożone przez przestępstwo” , to oznaczałoby ono przesądzenie o możliwości przypisania odpowiedzialności karnej sprawcy. Tymczasem skuteczna zgoda tej osoby może wyłączyć przestępność czynu. Na kwestię tę zwracał uwagę wiele lat temu A. Spotowski , a później A. Zoll .

Z kolei definicję dobra prawnego wypada przyjąć za S. Tarapatą. Wskazał on, że: „nie jest możliwe sformułowanie bardziej precyzyjnej definicji dobra prawnego, aniżeli ta, która określa to dobro jako chronioną przez ustawodawcę wartość, rozumianą jako pozytywnie ewaluowany, a więc ceniony przez społeczeństwo stan rzeczy” .

Po dokonaniu powyższych ustaleń można przejść do kwestii znaczenia zgody dzierżyciela dobra prawnego wyrażonej przed dokonaniem czynu. Za punkt wyjścia w dyskusji może posłużyć twierdzenie A. Zolla, zgodnie z którym zgoda dzierżyciela dobra prawnego „powoduje, iż czyn pozornie naruszający to dobro faktycznie żadnego dobra mającego wartość społeczną nie narusza” . To z kolei sprawia, że czyn nie zawiera w sobie bezprawności warunkującej ukaranie sprawcy . Rzecz jednak w tym, że decyzja dzierżyciela może być karnoprawnie wiążąca jedynie w odniesieniu do dobra, którego jest dysponentem . W przypadku większości typów czynów zabronionych ustawa karna nie dostarcza interpretatorowi wiedzy o tym, czy w konkretnym przypadku dzierżyciel może dobrem dysponować. Stąd od wielu lat trwają spory dotyczące m.in. dopuszczalności dobrowolnej sterylizacji . Prima facie taki czyn, polegający na pozbawieniu drugiej osoby zdolności płodzenia, realizuje znamiona typu czynu z art. 156 § 1 k.k. Kwestia tego, czy można przypisać odpowiedzialność karną sprawcy, zależy jednak od ustalenia, czy dzierżyciel dobra prawnego – w tym przypadku zdrowia – mógł wyrazić zgodę, która jest relewantna dla prawa karnego. Podobnie ustalenie wiążącej zgody należy przeprowadzić w odniesieniu do typów czynów zabronionych chroniących m.in. życie, wolność, mienie, obrót gospodarczy lub cześć.

Podstawowy problem polega jednak na tym, że – jak to określił R. Zawłocki – zagadnienie zgody dzierżyciela „niejako ugrzęzło na dobre w dogmatycznych błotach” . W polskiej nauce rozpoznaje się, że w niektórych przypadkach ochrona karnoprawna jest względna i wskazuje się konkretne rozstrzygnięcia dotyczące karalności eutanazji, leczenia pacjenta bez jego zgody, wspomnianej już dobrowolnej sterylizacji, kazirodztwa. Można jednak odnieść wrażenie, że proces uzasadnienia znaczenia zgody dzierżyciela dotyczącej konkretnej kategorii zachowań odbywa się wyłącznie intuicyjnie, ad hoc. Jeżeli następuje próba uzasadnienia wyboru interpretacji prawa, dokonywana jest ona za pomocą odwołania do bliżej nieokreślonego znaczenia pojęć takich, jak autonomia człowieka oraz interes społeczny . Można wskazać co najmniej trzy negatywne konsekwencje takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, niejasne są wówczas podstawy normatywne rozstrzygnięcia, co w przypadku sądowego stosowania prawa karnego stwarza ryzyko naruszenia gwarancyjnej funkcji prawa karnego, a postulat karania jako drogi racjonalnej komunikacji może okazać się iluzoryczny . Po drugie – co prawdopodobnie wynika z okoliczności wskazanej wyżej – rozstrzygnięcia albo są niespójne, albo ze względu na brak pogłębionej argumentacji sprawiają wrażenie niespójnych. Po trzecie, mając na uwadze przedstawioną sytuację, trudno przewidywać, czy w przyszłości podobna sprawa zostanie rozstrzygnięta tak samo, czy w sposób odmienny.

Nie jest bynajmniej jasne, dlaczego karze podlega zabójstwo eutanatyczne, przy jednoczesnej karalności (co do zasady) leczenia pacjenta w razie niewyrażenia przez niego zgody. Podobne wątpliwości dotyczą dopuszczalności przypisania odpowiedzialności karnej za np. jazdę samochodem bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, jazdę motocyklem bez kasku, podejmowanie określonych zachowań seksualnych, używanie narkotyków wywołujących konsekwencje wyłącznie u zażywającego, pojedynkowanie się, naruszenie zdrowia innej osoby wskutek uczestnictwa w grze sportowej, organizację ryzykownych wypraw wysokogórskich lub sprzedaż krwi . Warto przy tym zauważyć, że dylemat dostrzegalny jest nie tylko na płaszczyźnie stosowania przepisów karnoprawnych z uwzględnieniem woli dzierżyciela, ale również w kontekście stanowienia prawa. Mowa w szczególności o kryminalizacji zachowań, które ze swej istoty nie wywołują u dzierżyciela poczucia ataku na jego dobra (victimless crimes). Refleksja nad podstawami prawa karnego może pozwolić na zajęcie stanowiska co do uzasadnienia karalności zachowań takich, jak obcowanie płciowe homoseksualistów, kazirodztwo, hazard lub prostytucja.

Chodzi zatem o ustalenie prawidłowości zachodzących w odniesieniu do powyższego zagadnienia. Najbardziej interesujący w badanym zagadnieniu jest bowiem raczej nie sam wynik rozumowania, ale ustalenie metody rozumowania prowadzącego do rozstrzygnięcia. Należy zgodzić się z R. Zawłockim, uznającym, że problem dotyka dyskusji na temat samej istoty prawa karnego . Jak przyjęto na samym wstępie, kluczową kwestią jest poszukiwanie odpowiedniego kształtu relacji jednostek we wspólnocie. Ukaraniu ma podlegać osoba, która zachowała się w sposób wartościowany negatywnie – to stwierdzenie przyjmuje się apriorycznie. Nie jest jednak pewne, czy wartościować należy obiektywnie, czy w sposób subiektywny – z uwzględnieniem oceny pochodzącej od osoby, wobec której dokonano czynu. Jeżeli wola dzierżyciela co do narażenia lub unicestwienia dobra miałaby wiążące znaczenie dla prawa karnego, trudno uznać, że czyn zagrażałby dobru w takim rozumieniu, w jakim zagrożenie to uzasadnia dopuszczalność stosowania reakcji karnej . Innymi słowy, nie byłoby to zło domagające się publicznej kary. Z kolei przesądzenie, że w danych okolicznościach nie jest akceptowalne odwołanie się do subiektywnego przekonania dzierżyciela, powodowałoby konieczność przypisania odpowiedzialności karnej osobie dokonującej zamachu na dobro dzierżyciela. Dobro prawne może być zatem traktowane jako wartość wyłącznie indywidualna albo jako wartość społeczna. Waga skutków określonego rozstrzygnięcia przypomina, że ustalenia dotykające określania sfery uprawnień dzierżyciela nie mogą być ani dowolne, ani arbitralne. Uznanie, że czyn zasługuje na potępienie za pomocą prawa karnego, powinno być zatem poprzedzone refleksją dotyczącą rozpoznania sfery wolności jednostki, kształtującej w sposób autonomiczny swoją sytuację, oraz zakresem roszczenia demokratycznej wspólnoty politycznej do promowania określonych wartości za pomocą prawa karnego.

Tymczasem warto jedynie zasygnalizować, że na tym tle pojawia się fundamentalne pytanie o to, jak wyważyć niezależny status moralny i uprawnienia jednostki dotyczące prywatności i wolności od niepożądanej ingerencji zewnętrznej oraz wartości wspólnoty . Dylemat zdaje się tkwić w fakcie, że „z jednej strony próbuje się stworzyć modele prawa (...) opartego na podstawowej wartości wolności jednostki, z drugiej strony, wprowadza się pewien standard wartości, które nie mogą zostać naruszone (tym samym domagają się ochrony prawnej) nawet przez demokratycznego ustawodawcę” . Wolność człowieka stanowi współcześnie ważną kategorię, którą posługuje się prawo. Pojęcie to stało się jednak na tyle powszechne, że zbyt często nie przykłada się należytej wagi do wyjaśnienia, jak się ją rozumie i gdzie wyznacza się jej granice .

Podstawowym celem tej części książki (rozdziały 1–3) jest zatem analiza koncepcji prawa karnego, w tym zakresie, w jakim dotyczą one wpływu woli dzierżyciela dobra prawnego wyrażonej przed dokonaniem czynu na możliwość przypisania odpowiedzialności karnej sprawcy. W dalszej kolejności praca zakłada zaś rekonstrukcję aksjologii polskiego prawa karnego na podstawie obowiązujących norm.

Druga część książki (rozdział 4 i 5) dotyczy zgody następczej oraz rezygnacji przez dzierżyciela dobra prawnego z ochrony prawa karnego. O ile w pierwszej części zostaje poruszona kwestia tego, czy uprzednia zgoda jednostki może spowodować brak negatywnego wartościowania stanowiącego podstawę odpowiedzialności karnej, o tyle druga część to pytanie o to, czy na odpowiedzialność karną sprawcy wpływa zgoda na naruszenie wyrażona już po dokonaniu czynu lub rezygnacja dzierżyciela z karnoprawnej ochrony. Chodzi w takim przypadku o charakter prawny zgody następczej, a także kwestię dyspozycyjności ochrony karnoprawnej. Wypada zatem poszukiwać rozstrzygnięć co do zakresu i sposobu uwzględnienia roli dzierżyciela dobra w kształtowaniu odpowiedzialności karnej sprawcy w sytuacji, gdy ten pierwszy nie jest zainteresowany tym, by za popełniony czyn została wymierzona kara.

W odniesieniu do tego zagadnienia punktem wyjścia – a przede wszystkim inspiracją – było zasygnalizowanie przez W. Wróbla, że być może wola dzierżyciela – w której mieści się zarówno zgoda następcza, jak i rezygnacja z ochrony prawa karnego – powinna być uwzględniana także w przypadku jej wyrażenia po podjęciu zachowania naruszającego jego dobro . Mogą bowiem zaistnieć takie warunki (np. pojednanie się sprawcy z pokrzywdzonym, naprawienie szkody, wynagrodzenie za krzywdy), w których: „brak jest (...) powodów do stosowania środków odpowiedzialności karnej uzasadnionych celami prewencji generalnej czy zaspokojenia społecznego poczucia sprawiedliwości. Aktywność sprawcy może być uznana za wystarczającą w perspektywie osiągnięcia celów ewentualnego ukarania, zwłaszcza gdy o zaniechanie ścigania karnego i umorzenie postępowania występuje sam pokrzywdzony” .

Problem dotyczący podejmowanego zagadnienia – podobnie jak w przypadku zgody dzierżyciela ex ante (przed dokonaniem czynu) – wynika z braku jasno sprecyzowanych, czytelnie określonych celów karania. Brakuje syntetycznej wizji tego, jak określić prymat (albo raczej: współistnienie) postulatów takich, jak przywrócenie utraconego statusu dzierżyciela dóbr, uzdrowienie konfliktowej sytuacji między ofiarą a sprawcą szkody, naprawienie poczucia zaufania w społeczności, zabezpieczenie społeczności przed dalszym postępowaniem szkodliwym . W kontekście wpływu dzierżyciela na karalność sprawcy nie wystarcza odwołanie się do kategorii sprawiedliwości, gdyż wcale nie jest pewne, czy rozumie się przez nią wyrównanie krzywdy jednostce jako takiej, czy wspólnocie, której jednostka jest częścią. I znów – tak jak w odniesieniu do zgody ex ante – rezultat sygnalizowanego braku nie zasługuje na aprobatę. W tej perspektywie zwrócono uwagę na konieczność dostrzeżenia dwóch aspektów zagadnienia: pierwszego, który wiąże się z pozycją dzierżyciela dobra naruszonego lub zniszczonego w wyniku czynu sprawcy, oraz drugiego, zogniskowanego na ogólnym interesie społecznym, gdzie wyrządzone zło staje się uszczerbkiem w sferze wartości chronionych przez prawo obiektywnie . Dopiero odpowiednie określenie relacji, jakie zachodzą między powyższymi perspektywami, może wytyczyć kierunek dla interpretatora prawa karnego.

Poruszana kwestia wymaga zatem pogłębionego rozważenia, czy możliwe jest – a jeśli tak, to pod jakimi warunkami – aby osoba, której dobra prawne zostały naruszone „przestała być przede wszystkim przedmiotem pokrzywdzenia, a stała się jego podmiotem” . Udzielenie odpowiedzi na to pytanie wymaga jednak przyjęcia określonego poglądu co do charakteru przestępstwa: czy stanowi ono wydarzenie publiczne, angażujące całą wspólnotę, czy też wynika z potrzeby zagwarantowania sprawiedliwości rozumianej jako satysfakcja jednostki, oderwana od bardziej generalnych norm i prawd . Wiele zależy zatem od tego, czy rolę kary kryminalnej pojmuje się w sposób obiektywny, czy zrelatywizowany do postaci rozwiązania konfliktu pomiędzy sprawcą a pokrzywdzonym . Jakie są cele prawa karnego? Gdzie w prawie karania mieści się pokrzywdzony? Jak rozumieć sprawiedliwość karania – karanie jest usprawiedliwione, gdyż wspólnota chroni jednostkę, czy usprawiedliwienie wynika z potrzeby ochrony wartości wspólnych dla wszystkich? Oto pytania, których odpowiedzi mogą stanowić istotne wskazówki interpretacyjne służące wypracowaniu realizowanego przez państwo modelu karania w przypadku braku interesu „pokrzywdzonego”.

Już na początku rozważań warto zauważyć, że przebieg linii konfliktu jednostka – dobro wspólne nie jest tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać prima facie. Nie można bowiem a priori przyjąć założenia (choć nie można także tego wykluczyć), że sprawiedliwość karania z perspektywy dobra wspólnego musi nieuchronnie prowadzić do przypisywania odpowiedzialności sprawcy bez względu na wolę dzierżyciela dobra. Można bowiem wyjść z założenia, że w interesie wspólnoty leży właśnie nie ukaranie sprawcy czynu, ale rozwiązanie konfliktu między sprawcą a pokrzywdzonym . Z drugiej strony twierdzi się, że nawet w przypadku dóbr względnie chronionych ich naruszenie wbrew woli zainteresowanego podmiotu wprowadza poczucie zagrożenia u innych członków społeczeństwa. Tym samym także oni są pośrednimi ofiarami przestępstwa, co – przy uwzględnieniu funkcji sprawiedliwościowej prawa karnego – domaga się potępienia sprawcy .

Adekwatną ilustrację doniosłości problemu może stanowić dyskusja mająca miejsce w ostatnich latach w Polsce w związku z wprowadzeniem w 2015 r. art. 59a k.k., który umożliwił – w odniesieniu do określonej kategorii przestępstw – umorzenie postępowania karnego w przypadku, gdy sprawca pojedna się z pokrzywdzonym oraz naprawi szkodę wyrządzoną przestępstwem lub zadośćuczyni wyrządzonej krzywdzie . Głosy krytyczne względem nowej instytucji wiązały się przede wszystkim z zarzutem „prywatyzacji” prawa karnego, marginalizacją interesu publicznego naruszonego przestępstwem oraz uznaniem, że instytucja ta nie realizuje celu postępowania karnego w postaci odpłaty za popełnienie czynu zabronionego . Argumenty broniące regulacji dotyczyły zaś postulatów ograniczenia możliwości niezależnego od woli stron działania organów publicznych w zakresie prawa karania, uzyskania przez pokrzywdzonego kompetencji do wpływu na przebieg postępowania karnego oraz nadania większego znaczenia restytucyjnej funkcji prawa karnego . W tym kontekście kluczowe jest, że po niespełna rocznym okresie obowiązywania przepisu został on uchylony, a tym samym polski system prawa karnego zasadniczo powrócił do takiego kształtu, w którym nie ma możliwości zaniechania prowadzenia postępowania karnego ze względu na wolę dzierżyciela dobra .

Tymczasem dyskusja nad zasadnością idei stojących za określoną wizją prawa karania trwa. Ze względu na powyższe sygnalizuje się potrzebę uzasadnienia mechanizmów umożliwiających odstąpienie od ściśle rozumianej zasady legalizmu i pełniejsze dostrzeżenie osoby, której wartości chroni prawo karne . Ujmując sprawę bardziej ogólnie, konieczne jest ponowne podjęcie próby określenia sensu istnienia prawa karnego ze względu na relacje zachodzące w społeczeństwie. Stosowanie prawa karnego wymaga zaś ustalenia, na ile absolutyzacja wymierzania kary za czyn realizujący znamiona przestępstwa służy realizacji karnoprawnych celów oraz przesłanek usprawiedliwienia wkroczenia w sferę wolności sprawcy . Zadaniem drugiej części książki jest zatem wypracowanie założeń pozwalających na określenie wpływu dzierżyciela dobra prawnego na odpowiedzialność karną w sytuacji rezygnacji z ochrony gwarantowanej przez regulacje prawa karnego.

Jak widać rozprawa, poszukując rozstrzygnięcia dotyczącego znaczenia woli dzierżyciela dobra prawnego dla interpretacji norm prawa karnego, sięga przede wszystkim do podstawowych pytań o ich filozoficzne podstawy. Tym samym w formie hipotezy stawia się twierdzenie, że to rozstrzygnięcia aksjologiczne determinują określone znaczenie karnoprawnie relewantnej woli dzierżyciela dobra prawnego. W przypadku zarówno pierwszego, jak i drugiego zagadnienia istotą problemu jest bowiem spór o pojęcie sprawiedliwości prawa; spór o miejsce jednostki w społeczeństwie; spór o relację jedności do wielości; spór o relację obiektywnego do subiektywnego. Powyższe kontrowersje nie są nowe i w kulturze europejskiej trwają już co najmniej dwa i pół tysiąca lat. Również filozofowie prawa od dawna rozpoznają znaczenie dylematów ogólnego dyskursu filozoficznego dla kształtu i interpretacji prawa. Rozumowanie oparte na aksjologii wielokrotnie pojawia się także w prawie karnym. Nie dziwi zatem fakt wykorzystywania namysłu filozoficznego przez dogmatyków poszczególnych gałęzi prawa . W szczególności spotykany jest w odniesieniu do prawa karnego, gdzie problemy związane ze sprawcą, czynem, winą, karą są „problemami par excellence filozoficznymi” .

Stąd celem książki nie jest wykazywanie, że refleksja filozoficzna ma przemożny wpływ na interpretację prawniczą. Postawione tutaj zadanie można uznać za skromniejsze. Wiąże się z próbą odczytania koncepcji uzasadniających prawo karania, a następnie z przedstawieniem sposobu zastosowania argumentacji opartej na tych koncepcjach dla ustalenia znaczenia woli dzierżyciela dobra prawnego. W ramach książki podejmuje się również próbę rekonstrukcji podstaw aksjologicznych obecnych uregulowań. Mogą one stanowić cenną wskazówkę co do hierarchii wartości rozpoznanych przez wspólnotę tworzącą porządek prawny. W rezultacie chodzi bowiem o to, by konkretne rozstrzygnięcie ustawodawcze lub sądowe, w którym można dostrzec dzierżyciela dobra prawnego, opierało się o aprobowane społecznie wartości, na których swoje istnienie opiera wspólnota państwowa.

Autor fragmentu:

Rozdział1
Wola dzierżyciela dobra prawnego wyrażona przed dokonaniem czynu w polskiej nauce prawa karnego

1.1.Uwagi wstępne

Wola dzierżyciela dobra prawnego – o ile ma posiadać znaczenie społeczne, a także wpływać na kwestię poniesienia odpowiedzialności karnej – powinna przejawiać się w rzeczywistości w obiektywnie rozpoznawalnej formie. Jak ujął to W. Wróbel, może ona przybrać różne postaci: „od pełnej uprzedniej akceptacji dla zniszczenia (naruszenia) dobra, poprzez akceptację następczą, brak chęci korzystania ze środków ochrony, mimo braku akceptacji dla naruszenia dobra prawnego, chęć skorzystania z wybranego środka ochrony (np. wyłącznie cywilnego), brak akceptacji dla naruszenia dobra prawnego i chęć skorzystania ze wszystkich środków ochronnych, w tym także z tych przewidzianych w prawie karnym” . Za podstawowy instrument służący wyrażaniu określonego nastawienia do własnych dóbr prawnych można uznać uprzednią zgodę dzierżyciela dobra prawnego. Służy ona opisywaniu wyrażonego przed dokonaniem czynu subiektywnego stosunku jednostki do naruszenia – a przynajmniej narażenia na niebezpieczeństwo – dobra...

Pełna treść dostępna po zalogowaniu do LEX