Łętowska Ewa, Pawłowski Krzysztof, Zrób sobie sam!
Zrób sobie sam!
Wielka sztuka przyzwyczaiła nas, że istnieje podział ról na tych, którzy tworzą tę sztukę i tych, którzy ją podziwiają. Ten podział był oczywisty w przestrzeni publicznej, gdzie widzowie mieli ze sztuką kontakt. Prywatnie bywało już inaczej. Zdarzało się przecież, że w domu widzowie grywali na fortepianie, gitarze albo skrzypcach, a nawet śpiewali pod prysznicem i dla znajomych. Podział jednak na to co w domu i co w teatrze, był rozłączny i jasny. Twórca, nawet jeśli w domu pisywał sztuki – w teatrze był widzem. Tylko z rzadka zdarzało się inaczej, gdy twórca skądinąd bywał aktorem (tak np. zdarzało się Szekspirowi czy Molierowi).
Aż przyszedł XX w., czas rewolucji, zmian i pomysłów na współrządzenie-decydowanie, które do dzisiaj nie mieszczą się nam w głowie. Nawet w operze. W 1949 r., w czasie drugiego Festiwalu w Aldeburgh (gdyż kompozytor Benjamin Britten taki sobie festiwal na potrzeby własnej twórczości ufundował), odbyła się prapremiera dzieła tegoż kompozytora Pobawmy się w...
Pełna treść dostępna po zalogowaniu do LEX